Szermiercze mistrzostwa świata w Tbilisi toczą się w atmosferze skandalu, w którym główne role odgrywają Rosjanie. Oto bowiem Międzynarodowa Federacja Szermiercza (FIE) dopuściła do udziału w czempionacie reprezentantki i reprezentantów tego kraju, choć wielu zawodników i zawodniczek (w tym także Biało-Czerwoni) zgłosili protest.
Jeszcze niedawno warunkiem uczestnictwa Rosjan w różnych imprezach sportowych była "neutralność" w stosunku do działań wojennych na Ukrainie. Teraz jednak szybko wykryto, że szermiercza federacja zastosowała nowe standardy. Do rywalizacji mogły przystąpić choćby Jana Jegorian i Sofia Wielika, a więc czołowe zawodniczki kadry narodowej, które noszą mundury wojskowe i publicznie popierają inwazję na Ukrainę (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Zaszaleli! Tak Turcy zaprezentowali polskiego piłkarza
To właśnie Jegorian - porucznik armii rosyjskiej - była rywalką Zuzanny Cieślar w finale szablistek. Nasza reprezentantka nie sprostała Rosjance, która ma przecież na koncie dwa złote medale igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro z 2016 roku (indywidualnie i w drużynie). Mimo tego srebro światowego czempionatu w szabli to największy sukces naszej reprezentantki w historii tej imprezy.
W rozmowie z Interią Cieślar wyjawiła, co zrobiła zaraz po finałowym pojedynku. - W finale starałam się nie narzucać tej presji, że walczę z Rosjanką, ale bardzo nie chciałam z nią przegrać. Bardzo nie chciałam, żeby wygrała te zawody. Dałam z siebie wszystko, ale czasem to nie wystarcza. Po porażce podeszłam do Ukrainek i powiedziałam, że chciałam dla nich wygrać, ale to się nie udało - przekazała nasza wicemistrzyni świata.
Jegorian należy do ulubienic Władimira Putina. Dlatego zaraz po jej zwycięstwie posypały się gratulacje od rosyjskiego prezydenta (więcej tutaj).
W ramach protestu ukraińska szablistka Alina Komaszczuk, która po przegranej w półfinale z Cieślar wywalczyła brąz, nie pojawiła się na podium. Nie chciała bowiem znaleźć się obok sportsmenki pochodzącej z kraju agresora (więcej tutaj).
Cieślar opowiedziała również, że była przekonana, iż uda się jej wywalczyć medal. Stwierdziła, że do gruzińskiej stolicy przyleciała bardzo pewna siebie. Nie odczuwała stresu i konsekwentnie realizowała swój plan. A co myśli o rywalizowaniu z Rosjankami?
- To jest trudna sytuacja. W zawodach bowiem biorą udział osoby związane z rosyjską armią, a w tym wypadku także popierające wojnę. Wysłaliśmy jako zawodnicy list do federacji światowej, wskazując, że nie podoba nam się taka sytuacja. Podejrzewam, że odzewu nie będzie (czytaj więcej na temat tego protestu). Rosja ma bardzo duże wpływy w szermierczej federacji. Trzeba jednak działać i wygrywać - opowiedziała Polka.