Polka od pół roku pracuje w Australii. "Polscy sportowcy nieźle by się zdziwili"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Aleksandra Shelton (Instagram/Getty Images)
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Aleksandra Shelton (Instagram/Getty Images)

- W Australii zawodnicy nie otrzymują wsparcia z rządu. Chcesz sięgać po medale? Ok, ale musisz mieć kilkadziesiąt tysięcy dolarów, by pokryć koszty. Wielu polskich sportowców mocno by się zdziwiło - mówi Aleksandra Shelton, była wybitna szablistka.

W tym artykule dowiesz się o:

W Polsce jest od lat skonfliktowana z działaczami (więcej TUTAJ), ale to nie przeszkadza jej robić wielkiej kariery poza naszym krajem. Aleksandra Shelton została pierwszą kobietą na świecie na stanowisku trenera kadry narodowej w szabli. Od kilku miesięcy mieszka w Australii i powoli buduje reprezentację z myślą o igrzyskach w 2032 roku. Choć Australia to sportowa potęga, sportowcy mają tam znacznie trudniejsze życie niż choćby w Polsce.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: W styczniu rozpoczęła pani pracę jako główny trener australijskiej kadry w szabli kobiet i mężczyzn. Jak wrażenia?

Aleksandra Shelton, była mistrzyni Europy w szabli, obecnie trener kadry Australii: To moja praca marzeń. Zawsze chciałam wspierać i prowadzić narodowy program. To duże wyzwanie i ogrom pracy, ale robię to, co lubię i kocham. Sport to moja życiowa pasja. Myślę, że wielu polskich sportowców mogłoby się nieźle zdziwić, gdyby tu przylecieli. Obecnie mam pod sobą 36 zawodników w wieku 13-28 lat i żaden nie ma realnego wsparcia ze strony rządu Australii.

Jak to możliwe?

Po prostu w Australii praktycznie w ogóle nie finansuje się sportowców. Jeśli chcesz startować i reprezentować swój kraj, to musisz być przygotowanym na wydatek przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy dolarów australijskich z własnej kieszeni. Samemu trzeba opłacić sobie sprzęt, trenera, pokryć koszty zabiegów, a przede wszystkim wyjazdów na zawody, co w Australii jest bardzo drogie.

ZOBACZ WIDEO: Jest pomysł niezwykłej walki. Lampe będzie się bić z... Gortatem?

Naprawdę?

Szermierkę uprawiają tutaj tak naprawdę tylko ci, którzy sami mają bardzo dobre zawody i traktują to jako przyjemność albo mają majętnych rodziców, którzy chcą w nich inwestować. Takie same zasady obowiązują zresztą przedstawicieli innych sportów. Na finansowanie mogą liczyć chyba tylko w krykiecie, który jest tutaj bardzo popularny.

Czy takie warunki dla australijskich sportowców panią zdziwiły?

Jestem przyzwyczajona do amerykańskiego systemu, który jest zbliżony do tego australijskiego, więc to nie jest dla mnie nowość. Różnica polega na tym, że w USA zawodnicy mogą trenować w ramach uniwersytetów, a sześciu najlepszych zawodników w kraju otrzymuje zwrot wszystkich kosztów związanych z karierą. W Australii nawet najlepsi nie dostają jeszcze nic.

Jak to możliwe, że mimo takiego systemu, Australia zajęła podczas igrzysk w Paryżu wysokie, czwarte miejsce w klasyfikacji medalowej? Reprezentanci tego kraju zdobyli w Paryżu 53 medale, z czego aż 18 złotych. Mowa co prawda o bogatszym kraju od Polski, ale za to liczącym zaledwie 27 milionów mieszkańców.

Sama się nad tym bardzo mocno zastanawiam. Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, który wspiera sport i to jest bardzo fajne, tylko efekty nie współgrają z nakładami finansowymi. Pompujemy pieniądze w system, który nie funkcjonuje i dziwimy się, dlaczego kolejne wydatki nie przynoszą korzyści. Możemy wydawać jeszcze więcej, ale to i tak nie przyniesie efektu. Z jednej strony brakuje refleksji, ale przede wszystkim chęci radykalnych zmian.

A może po prostu w Polsce kadrowicze mają za dobrze i nie mają motywacji, by zdobywać medale?

Nie zgadzam się z taką tezą. Moim zdaniem problem tkwi w systemie. Efekt jest taki, że zawodnicy są tak naprawdę zakładnikami tego systemu i w wielu przypadkach muszą być całkowicie podporządkowani działaczom i trenerom. Niestety lata mijają, a nikt z tym nic nie robi. Wnioski niech każdy wyciągnie sobie sam. W Polsce od lat polegamy na jednostkach, czyli wybitnych trenerach i zawodnikach, a nie systemie.

Czyli to nie brak pieniędzy jest problemem?

Dobrze znam system amerykański i wiem, że na szermierkę przeznaczanych jest tam mniej pieniędzy niż w… Polsce. Na igrzyskach w Paryżu Amerykanie zdobyli w szermierce cztery medale, w tym aż dwa złote. Tam jednak zawodnicy od początku mają decydujący wpływ na swoją karierę.

Czy w Polsce było coś, co przejęła pani do swojego programu?

Zdecydowanie współpracę medyczną, bo to w Polsce funkcjonowało zawsze znakomicie, a czegoś takiego nie miałam nawet w USA. W Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej regularnie przechodziliśmy badania, mogliśmy liczyć na pomoc w przypadku przeciążeń czy urazów. Zresztą jest wiele innych rzeczy, które zaczerpnęłam z Polski.

Otrzymała pani zadanie budowy mocnej reprezentacji Australii pod igrzyska w Brisbane w 2032 roku. Czy to oznacza, że buduje pani praktycznie od zera?

Przyleciałam tutaj z dokładnym programem, który zakładał przygotowanie zawodników do rywalizacji na najwyższym poziomie. Obecnie więcej czasu poświęcam na sprawy rekrutacji, przygotowania trenerów i pracę z najmłodszymi zawodnikami niż przygotowaniu szablistów do walki na arenie międzynarodowej. Mam dużo pracy biurowej, zmieniam regulaminy dotyczące doboru zawodników do kadry, powrotu kobiet po ciąży czy zawodników po kontuzji. Tworzenie systemu wspierającego zawodników jest czymś wyjątkowym. Musimy również szukać przyszłych medalistów poza obecnym systemem.

Zdąży pani na igrzyska w Brisbane?

Co do zasady, szkolenie szermierza trwa 8-10 lat. My do igrzysk mamy siedem lat, więc to pokazuje, jak trudne zadanie nas czeka. Widzę jednak u Australijczyków dużą motywację.

A pani otrzymała budżet na swój program?

No właśnie na razie nie, ale mam obiecane, że szermierze w końcu otrzymają jakieś pieniądze. Nie będą to zapewne duże środki, ale na pewno pomogą w realizacji planu. Nie zamierzam centralizować przygotowań, bo to właściwie niemożliwe. Dwóch zawodników mam w Perth, leżącym 4 tysiące kilometrów od Sydney, kilku innych w Brisbane, oddalonym o tysiąc kilometrów w inną stronę. Zawodnicy mają w swoich miastach pracę, studia czy rodzinę i nie da się tego zmienić. Dystans pomiędzy kolejnymi ośrodkami jest sporym problemem.

Jest pani pierwszą kobietą, która objęła rolę trenera kadry narodowej w szabli. Czy ma pani problem z nakłonieniem do współpracy innych trenerów, którzy nie są przyzwyczajeni do kobiety na tym stanowisku?

W Australii jest inna mentalność, a w związkach sportowych od dawna jest obowiązek nominowania przynajmniej 40 procent kobiet w zarządach. W szermierce większość zarządu stanowią kobiety. Nadajemy na tych samych falach i dogadujemy się znakomicie. Ludzie tutaj mają do mnie szacunek, bo bronią mnie sukcesy w czasie kariery i doświadczenie, ale przede wszystkim wykształcenie zdobyte na uczelniach w Polsce i w USA.

W samej Australii było coś, co panią zaskoczyło?

Wszyscy od początku straszyli mnie wężami i pająkami. A tego bardzo się boję. Na szczęście jestem już tutaj kilka miesięcy i nie widziałam jeszcze żadnego węża czy pająka. Władze podchodzą jednak do sprawy bardzo poważnie i przed podjęciem pracy musiałam przejść szkolenie z pierwszej pomocy i… rozpoznawania tych gadów i pajęczaków. Chodzi o to, by każdy człowiek mógł rozpoznać najbardziej niebezpieczne gatunki i wiedział, jak zareagować w przypadku ukąszenia. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wykorzystać tej wiedzy w praktyce.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (8)
avatar
Jarek Wilkojc
3.09.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Australia bardzo mocno inwestuje w sport.
Sportowcy sa bardzo wspierani finansowo, sa tez osrodki sportowe gdzie elita sportowcow szlifuje forme. To m.in. dlatego sa tak dobre wyniki na olimiad
Czytaj całość
avatar
Healer
2.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
hmmm...w jej ujęciu polski sport to coś takiego jak polska służba zdrowia. Czarna Dziura która wchłonie każde środki nic w zamian nie dając. Patrząc na wyniki na IO w Paryżu, na popisy kopaczy, Czytaj całość
avatar
mały w
2.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Status materialny Australijczyka i jego talent, pozwalają na uprawianie sportu wyczynowo, stąd wyniki na olimpiadach.
W Polsce wielu uprawia sport, spełnia wymogi do otrzymywania stypendiów, ko
Czytaj całość
avatar
mały w
2.09.2025
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Puk Puk Puk ściana...
Aleksandra Socha to byla reprezentantka Polski i już wiadomo o kim mowa?
Zawarła związek małżeński i przyjęła nazwisko męża, zamieszkała w USA.
Pamiętam jej spór, delikatn
Czytaj całość
avatar
ola googl
2.09.2025
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
jak to wiekszosc to kobiety? a gdzie parytet? powinno byc po rowno! 
Zgłoś nielegalne treści