Natalia Bogdanowicz przed nowym wyzwaniem. Bohaterka ME Kadetów zagra w lidze z mężczyznami

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / PZTS / Natalia Bogdanowicz
Materiały prasowe / PZTS / Natalia Bogdanowicz
zdjęcie autora artykułu

Mimo młodego wieku, Natalia Bogdanowicz ma na swoim koncie już duże sukcesy. W nadchodzących rozgrywkach skorzysta z regulaminowej możliwości i rywalizować będzie wraz z mężczyznami.

Redakcja PZTS: Po zdobyciu w Belgradzie 4 medali mistrzostw Europy do lat 15 - dwóch złotych i tylu samo srebrnych - wróciłaś na rodzinną Warmię. Odpoczęłaś po długim i ciężkim, ale owocnym w sukcesy poprzednim sezonie?

Natalia Bogdanowicz: Można powiedzieć, że są to skrócone wakacje, bowiem w lipcu rywalizowałam w mistrzostwach kontynentu, a teraz - na początku sierpnia - już przygotowuję się do nowego sezonu. W przyszłym tygodniu z koleżankami i kolegami z klubu Warmia Lidzbark Warmiński zagramy w turnieju cyklu World Table Tennis Youth Contender w szwedzkim Helsinborgu. Ale oczywiście trochę odpoczęłam. Wolny czas lubię spędzać z rodziną. Mieszkam na wsi, mamy różne zwierzęta, w tym konie. Jazda konna to jedna z naszych domowych rozrywek.

Zostajesz w pierwszoligowej Warmii? Czy zagrasz w innym klubie w ekstraklasie?

W nadchodzących rozgrywkach wystąpię w drugiej lidze męskiej w KSTS Warmia, w drużynie razem z Arturem Gromkiem, z którym zdobyłam mistrzostwo Europy kadetów w mikście, Jakubem Baranowskim i Marcinem Kubicem. Regulamin dopuszcza udział kobiet, dlatego skorzystam z takiej możliwości. Zresztą od dziecka gram przeciwko chłopakom i dorosłym zawodnikom. Czasami będę także wspierała mój zespół w 1. lidze kobiet. Uważam, że gra na zapleczu ekstraklasy nie jest już dla mnie takim dużym wyzwaniem sportowym, dlatego szukam nowych sprawdzianów dla siebie.

ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę

W ogólnopolskich mediach zrobiło się głośno o tobie w grudniu 2017 roku, kiedy w wieku 10 lat zadebiutowałaś w ekstraklasie. Tak wcześnie w najwyższej lidze nie zagrała ani np. Natalia Partyka, Samuel Kulczycki czy Miłosz Redzimski.

Pamiętam, że byłam w składzie z bardzo dobrymi i doświadczonymi tenisistkami stołowymi Norweżką Ma Wenting, Białorusinką Daria Trigolos i pochodzącą z Chin medalistką Indywidualnych Mistrzostw Polski Dong Rui Fang. Naszym rywalem był Hals Warszawa, a pierwszy pojedynek rozegrałam z Natalią Bąk, byłą reprezentantką kraju, brązową medalistką Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorek.

Wtedy odczułaś zainteresowanie mediów? Czy udzielanie wywiadów spadło na "barki" trenera?

Jeśli chodzi o presję w trakcie przygotowań, nie było większego stresu, gdyż szykowałam się jak do każdego kolejnego startu. Na pewno podczas spotkania pomogło mi wsparcie ze strony mamy, taty i brata, którzy byli na trybunach. A co pomeczowych rozmów z dziennikarzami, "wyręczył" mnie trener Zbyszek Pietkiewicz. Muszę przyznać, że już wtedy było lekkie zainteresowanie mediów moją osobą.

Natalia Bogdanowicz (fot. archiwum zawodniczki)
Natalia Bogdanowicz (fot. archiwum zawodniczki)

A w ogóle jakie są twoje pierwsze wspomnienia związane z tenisem stołowym?

Rodzice zabrali mnie na mecz ekstraklasy do Lidzbarka Warmińskiego w roli kibica, spodobało mi się i zaczęłam uczęszczać na zajęcia grupy początkującej w Warmii. Po zaledwie tygodniu dołączyłam do grupy treningowej prowadzonej przez mojego szkoleniowca, wspomnianego Zbyszka Pietkiewicza. Trafiłam idealnie z tym sportem.

Niedawno skończyłaś szkołę podstawową, To był także czas próbowania sił w innych dyscyplinach?

Swoją szkołę reprezentowałam też w zawodach koszykówki, ale numerem jeden jest ping-pong. Od września będę uczyła się w szkole średniej. Najprawdopodobniej w Warszawie z indywidualnym tokiem nauczania.

Jaki był twój pierwszy sukces w tenisie stołowym?

Myślę, że jednym z pierwszych większych osiągnięć było wywalczenie srebrnego medalu na Mistrzostwach Polski żaczek w Krakowie w 2017 roku. Wygrałam 7 z 9 meczów. W finale przegrałam z rok starszą Wiktorią Wróbel.

Z kim na co dzień trenujesz w Lidzbarku Warmińskim?

W naszej grupie są między innymi: Artur Gromek, Weronika Bobek, Milena i Oleg Stefanowicz, Jakub Baranowski oraz Marcin Kubic.

Nie wszyscy wiedzą, że trener Pietkiewicz (nosi imię Zbyszek, nie Zbigniew - dop. red.) lubi też tenis ziemny, więc zapewne zabiera podopiecznych także na kort.

Tenis ziemny traktuję jako rozrywkę w przerwach od treningów tenisa stołowego. Tak, nasz trener sam gra w ziemnego, ja również próbuję i interesuję się tą dyscypliną sportu. Jednak znów podkreślę, że stawiam na stołowy. Ćwiczę około 7 godzin dziennie, lecz to się zmienia w zależności od startów.

W dwóch występach w mistrzostwach Europy wywalczyłaś łącznie 5 medali. Jak wygląda dorobek w mistrzostwachs wiata?

W MŚ kadetów nie miałam jeszcze przyjemności uczestniczyć. Mam nadzieję, że wystąpię w grudniu w Tunisie. Co do poszczególnych konkurencji, uwielbiam nie tylko grę pojedynczą, ale także deblową i mieszaną. Gram i z Polakami, i ostatnio z Rumunką Biancą Mei Rosu.

Porozumiewałyście się po angielsku?

To jest język uniwersalny w naszym sporcie. Wiem, że są osoby znające angielski w słabszym stopniu, dlatego wtedy dogadujemy się po polsku, jeśli partnerzy są np. z Czech lub Słowacji.

Twoja pingpongowa idolka?

Taką zawodniczką jest Chinka jest Liu Shiwen, była mistrzyni świata i dwukrotna wicemistrzyni globu w singlu. Bardzo podoba mi się jej styl gry. Imponuje mi to, z jaką lekkością jej przychodzi zdobywanie punktów. Często oglądam jej mecze, uczę się nowych zagrań, a jak dobrze mi to wychodzi to potem stosuję w oficjalnych spotkaniach.

Czym się interesujesz na co dzień? Jakiej muzyki słuchasz i jakie filmy oglądasz?

Jeśli chodzi o filmy, wskażę na romantyczny "Między życiem a śmiercią" i dramat "Turbulencje". Ulubionym wykonawcą muzycznym jest Billie Eilish.

Czytaj także:Leszek Kucharski połączył tenis stołowy z e-sportem. Na emeryturę się nie wybieraNatalia Bogdanowicz błysnęła w Belgradzie. 10 medali Polaków w mistrzostwach Europy

Źródło artykułu:
Komentarze (0)