W Polsce na szczycie, w Europie w drodze na niego

Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Marek Badowski
Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Marek Badowski

Od 7 lat Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki gra w niemal niezmienionym składzie. Liderami są Panagiotis Gionis, Miłosz Redzimski i Marek Badowski, z którym rozmawiano o Lotto Superlidze, Lidze Mistrzów i reprezentacji. Czy jeszcze zagra w kadrze?

Redakcja PZTS: Sezon zasadniczy w Lotto Superlidze zakończył się wyraźnym zwycięstwem Dartomu Bogorii. Co było siłą i przewagą obrońców tytułu?

Marek Badowski, Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki: W większości meczów zagraliśmy w bardzo silnym, optymalnym składzie, tj. Panos Gionios, Miłosz Redzimski, Jin Takuya i ja. Tylko w pojedynczych spotkaniach zagrali Michał Gawlas i Kuba Stecyszyn.

Naszym atutem była dobra forma poszczególnych zawodników. A jeśli na przykład nie było na meczu Panosa, wtedy na wysokim poziomie grał Miłosz. Z kolei gdy mi zdarzył się słabszy występ, dwa punkty zdobywał Gionis. Bardzo mocno się wspieraliśmy i uzupełnialiśmy.

Ośrodek treningowy w Grodzisku Mazowieckim uchodzi za świetne miejsce do podnoszenia umiejętności.

Nie wiem jak trenują zawodnicy w innych klubach i nie zamierzam tego oceniać czy porównywać. U nas praca wre, jestem bardzo zadowolony z poziomu i warunków do treningów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła

Zagraniczni zawodnicy siłą rzeczy nie trenują na stałe w Polsce, ale jak to wygląda w waszym klubie?

Panos Gionis zazwyczaj przyjeżdża 2-3 dni przed meczem, a jeśli gramy w systemie piątek – niedziela to jest z nami blisko tydzień. Jin Takuya przylatuje z Japonii na dłuższe okresy czasu, ale był z nami mniej niż w poprzednim tygodniu.

Czyli z pierwszej drużyny trenujesz najwięcej z Miłoszem Redzimskim?

I tak, i nie, bowiem Miłosz często wyjeżdża na turnieje międzynarodowe. Dlatego trenuję z Kubą Stecyszynem, Kubą Folwarskim, Antkiem Witkowskim, czasem Pavlem Siruckiem, który kilka lat temu odszedł z Dartomu Bogorii i powrócił do ligi czeskiej, ale cały czas ma swoją domową bazę w Grodzisku Mazowieckim. Najwięcej trenuję jednak z Pawłem Fertikowskim, naszym szkoleniowcem.

Nie wspomniałeś o leworęcznym Konradzie Kulpie. W grodziskim ośrodku jest liczna grupa zawodników i zawodniczek występujących w innych klubach.

Z Konradem też dużo trenowałem, ale „Kulpi” zdecydował, że wraca do Torunia.

W tym sezonie dwa razy pokonaliście wicemistrza kraju Dekorglass Działdowo. To najgroźniejszy rywal czy jednak drużyna Balty AZS AWFiS Gdańsk, z którą raz przegraliście?

Jeśli miałbym wybierać, to postawiłbym na Dekorglass. Wystarczy spojrzeć na umiejętności i doświadczenie podstawowej trójki: Jonathana Grotha, Kuby Dyjasa i Samuela Kulczyckiego. Jeśli są zdrowi i w wysokiej dyspozycji, spotkania z nimi są niezwykle trudne, a przy tym bardzo emocjonujące dla kibiców.

Ale dodam, że bardzo doceniam i szanuję dokonania klubów z Gdańska i Olesna. Zapewniły sobie medale, zagrają w turnieju finałowym i z pewnością są bardzo mocne.

Zapytałem o porównania Dekorglassu i Balty, bowiem wydaje się, że porażki z gdańszczanami mogliście uniknąć. Dlaczego przy stanie 2:2 nie zagrał Miłosz Redzimski, a zastąpił go rezerwowy Jakub Stecyszyn?

Miłosz miał tego dnia kłopoty żołądkowe. W pierwszej grze pokonał Portugalczyka Diogo Carvalho 3:1, ale czuł się osłabiony i trener nie wystawił go na drugi pojedynek. Dlatego do stołu podszedł Kuba i poniósł porażkę 0:3 z Finem Benedekiem Olahem, który tego samego dnia wygrał z Panosem 3:2.

Z zawodnikami Dekorglassu wygrałeś i przegrałeś – 3:1 z Grothem i 1:3 z Dyjasem.

Bardzo wartościowe zwycięstwo nad bardzo dobrym Duńczykiem, który jest w najlepszej 20 rankingu światowego. Kuba rozegrał świetne spotkanie, ja troszkę gorsze i w takiej sytuacji to on wygrał.

Z trójki liderów zespołu z Działdowa nie spotkałeś się w lidze tylko z Samuelem Kulczyckim. Ale zmierzyliście się w mistrzostwach Polski. Z tym, że w grze do 4 wygranych setów, a nie do 3.

Wielkiej różnicy nie ma, czy do 3 czy 4 setów. Dla mnie chyba to nie ma znaczenia. Wolę skupić się przyczynach porażki 2:4. Zagrałem słabo, mentalnie też wyglądałem słabo. Dużo stresu itd. W pierwszym secie wypuściłem prowadzenie 10:8, w trzecim 8:5...

Drugiego seta wygrałeś do 3, czwartego do 5, a więc mecz mógł zakończy się rezultatem 4:0.

Nie lubię w ten sposób dywagować. Po czterech setach był remis 2:2, a Samek zwyciężył w piątym do 8 i szóstym ponownie do 8. Trudno mi zrozumieć, dlaczego tak doświadczony zawodnik jak popełnia proste błędy przy korzystnym wyniku. Za te błędy trzeba było zapłacić.

Wygraliście 20 z 22 meczów. O jednej porażce rozmawialiśmy, a drugiej mogliście uniknąć?

Po 14 zwycięstwach w tym sezonie, ulegliśmy u siebie SBR Dojlidy Białystok 1:3.

Zaczęliśmy od wygranej Panosa Gionisa z innym greckim obrońcą Konstantinosem Angelakisem 3:2. Potem przegrywaliśmy: ja z Asuką Machim 2:3, Michał Gawlas z Patrykiem Chojnowskim 1:3 i Gionis z Machim 1:3. Nie było w składzie ani Miłosza ani Jina.

Japończyk Machi jest groźniejszym rywalem niż np. Mołdawianin Vladislav Ursu z Zooleszcz Gwiazdy Bydgoszcz czy wspomniany Groth?

Nigdy nie wygrałem z Asuką. Wcześniej grał w Polsce w drużynach z Bydgoszczy oraz Suchedniowa i zawsze mieliśmy z nim sporo kłopotów. W tym sezonie w meczu w Białymstoku nie było Machiego, a zagrał inny Azjata, Chan Baldwin.

Co do Asuki, ma dobry serwis, ale atutów posiada więcej, np. mnóstwo piłek wraca od niego na stół i jest tzw. regularnym zawodnikiem.

Można powiedzieć, że zdominowaliście rozgrywki zasadnicze superligi w sezonie 2024/25? Dekorglass wyprzedziliście o 6 punktów, Baltę o 13 i Villę Verde o 14.

Nie powiedziałbym w ten sposób, gdyż 7-krotnie wygrywaliśmy po 3:2. To były bardzo wyrównane spotkania. Istotne jest to, że potrafimy w ważnych momentach przechylać szalę na swoją korzyść.

Od meczu z Asuką Machim odniosłeś komplet zwycięstw. Tak podziałała przegrana?

W końcówce sezonu więcej grałem na „trójce”, co oznacza, że rywalami nie byli najlepsi zawodnicy przeciwnych zespołów. Ale zwycięstwo to zwycięstwo, poza tym w ostatnim pojedynku spotkałem się z bardzo mocnym Taimu Arinobu z Energi Manekina Toruń. Niedawno został MVP ligi japońskiej.

Mistrzostwo Japonii zdobył TT Saitama, w składzie m.in. z Taimu Arinobu, Jinem Takuyą i Yuto Kizukuri. Wszyscy grają w polskiej Lotto Superlidze.

To pokazuje siłę naszej ligi. Arinobu należy do najlepszych tenisistów stołowych występujących w Polsce. Wygrałem z nim 3:2, mimo że przegrywałem 1:2. Trochę zabrakło mi stawki w tym meczu, bo już mieliśmy zapewnione pierwsze miejsce w tabeli. Z drugiej strony mogłem grać odważnie i na ryzyku, wiedząc, że ewentualne niepowodzenie nie będzie niosło za sobą żadnych konsekwencji.

Pierwsza lokata oznacza, że Dartom Bogoria będzie gospodarzem turnieju finałowego superligi. To duży handicap?

Liczę, że gra w swojej hali w Grodzisku Mazowieckiego będzie stanowić naszą przewagę. Pewnie, że najlepiej jest u siebie. Taki był zapis w regulaminie, zwycięzca sezonu zasadniczego zorganizuje Final Four. Do tego dążyliśmy przez kilka miesięcy rywalizacji.

Wasze występy przyciągają kibiców, ale mecz finałowe na neutralnym terenie, np. w Poznaniu, też sprawiały, że na trybunach było sporo fanów.

Na finałowe spotkania przyjeżdżali kibice obydwa klubu, bez względu gdzie odbywały się gry o złote medale. Ale zobaczymy jak to będzie z turniejem finałowym podzielonym na dwa dni. Byłoby świetnie, gdyby widzowie dopisali także na półfinałach.

Zmieniając temat, na reprezentacyjny. Natalia Bajor mówi, że chętnie znów grałaby z tobą w turniejach WTT.

Miło mi to słyszeć.

Wielu kibiców pamięta wasz fantastyczny mecz z Chińczykami na MŚ w RPA w 2023 roku.

Rozegraliśmy wiele fajnych meczów na arenach międzynarodowych w mikście. Ale nie wiem jak miałby wyglądać mój powrót do reprezentacji tylko do jednej konkurencji.

Możliwy jest powrót do kadry narodowej?

Na obecną chwilę nie, jednak nie jest to twarde i ostateczne „nie”.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści