Redakcja PZTS: Pochodzi pan z Gdańska?
Bartosz Gajek (dyrektor KS AZS AWFiS Gdańsk, trener Balta AZS AWFiS Gdańsk): Tak, wychowałem się w dzielnicy Oliwa, niedaleko obiektów Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.
Pytam nieprzypadkowo o miejsce pochodzenia, bowiem dziś jest pan dyrektorem Klubu Sportowego AZS AWFiS Gdańsk, w którym piękną kartę zapisali Andrzej Grubba i Leszek Kucharski.
Mam 41 lat, ale miałem przyjemność na żywo oglądania legend naszego sportu. Co prawda nie za najlepszych lat naszego akademickiego klubu, lecz trochę później. Grubba grał już w niemieckim Grenzau, ale czasem przyjeżdżał trenować razem ze swoimi synami w słynnej sali numer 2. Kucharski też wracał do Gdańska, zresztą później był szkoleniowcem w OSSM.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Serena Williams zachwyciła kibiców nowymi zdjęciami
Sportowo jest pan związany od początku z tenisem stołowym?
Jestem wychowankiem naszego klubu, ale zaczynałem od pływania w pierwszej klasie podstawówki. To nie trwało długo, bowiem po czwartej klasie przeszedłem do sekcji pingpongowej. Trenowaliśmy dwa razy dziennie, więc wyglądało to profesjonalnie. W tamtym czasie w Gdańsku byli m.in. Lucjan Błaszczyk, Tomasz Krzeszewski, Marcin Kusiński, Michał Dziubański, Piotr Szafranek i wielu innych.
Na jakim grał pan poziomie?
Byłem zawodnikiem pierwszoligowym, jednakże nie należałem do wiodących postaci na zapleczu Ekstraklasy. W mistrzostwach Polski zdobyłem z drużyną brązowy medal w juniorach.
Wracając do duetu Grubba-Kucharski, który rozsławiał polski sport i klub. Ktoś przyjeżdżający dziś do AWFiS odnajdzie ich „ślady”?
Mamy niewielkie pomieszczenie, w którym zebraliśmy trochę pucharów, zdjęć. Nie za dużo, ale zainteresowanym moglibyśmy pokazać naszych mistrzów. W murach uczelni są ich zdjęcia, to przecież olimpijczycy, którzy studiowali w Akademii Wychowania Fizycznego.
W 1985 roku Grubba, Kucharski, Andrzej Jakubowicz, Tadeusz Klimkowski wywalczyli Puchar Europy. To dzisiejsza Liga Mistrzów. Panu marzy się zbudowanie drużyny wygrywającej w Polsce i liczącej się na kontynencie?
Współczesny sport opiera się na finansach. Bez odpowiedniego budżetu trudno marzyć o wielkich wynikach. Jesteśmy na podium Lotto Superligi, a w czerwcu czeka nas występ w turnieju finałowym. Z tego sukcesu jesteśmy zadowoleni, choć oczywiście chcielibyśmy więcej. Marzy mi się stworzenie zespołu złożonego z wychowanków, jednak zdaję sobie sprawę, że to bardzo trudne. Na razie cieszę się, że mamy swoje miejsce do treningów. To taka praca od podstaw, z najmłodszymi i coraz starszymi. Super rezultatów nie mamy, ale nasi sponsorzy i partnerzy doceniają zaangażowanie i wysiłki. Bardzo nam pomaga firma BALTA S.A., kierowana przez pasjonatów sportu, braci Marka i Dariusza Krawczyków.
W dawnych latach ligowymi szlagierami były mecze Gdańska z Gliwicami.
W tym sezonie też mieliśmy taki dwumecz, bowiem KTS Gliwice po raz pierwszy awansował do Lotto Superligi. W pierwszej rundzie wygraliśmy na Śląsku 3:1 po fantastycznym spotkaniu. Obie drużyny zagrały w silnych składach, a poziom był wysoki. Kibice mieli namiastkę tego, co w latach 70., 80. i 90. towarzyszyło rywalizacji gdańsko-gliwickiej. Z kolei na rewanż rywale przyjechali rezerwami, wygrali tylko seta. Oby jak najmniej takich meczów.
Zagracie w europejskich pucharach w sezonie 2025/26?
Przygotowujemy zarys kosztów dla naszych sponsorów, tzn. orientacyjnie o ile musiałby zwiększyć się budżet, by wystartować w Pucharze Europy.
Jakie są zadania dyrektora klubu?
Nadzoruję pracę dziesięciu sekcji. Może to brzmi „groźnie”, ale każda ma swojego kierownika, więc po prostu staram się pomagać, rozwiązywać pilne sprawy itp. Tenis stołowy jest jedyną zespołową, ligową dyscypliną w klubie. Indywidualnie do najlepszych pod względem wyników należą: żeglarstwo, szermierka, lekka atletyka i wioślarstwo. Jesteśmy w czołówce krajowego współzawodnictwa w sporcie młodzieżowym.