Redakcja PZTS: Zdobyłeś złote medale drużynowych MP w 2021 i 2025 rok po zwycięstwach nad Dartomem Bogorią 3:1. To były podobne finały?
Jakub Dyjas, Dekorglass Działdowo: Wyniki takie same, ale cała reszta nie. Swój pierwszy sezon w Dekorglassie kończyłem finałem w Centrum Szkolenia PZTS im. Andrzeja Grubby w Gdańsku. Znam halę, bowiem na co dzień w niej trenuję, więc było mi łatwiej. Natomiast tym razem rywalizowaliśmy o złoto w Grodzisku Mazowieckim, dlatego pewnego rodzaju przewagę miał Dartom Bogorię.
Jak porównasz skład personalny Dekorglassu?
Uważam, że 4 lata temu nie byliśmy tak zgraną drużyną jak dziś. Nie mogę narzekać na współpracę z Czechem Jirzim Vrablikiem i Chorwatem Andrejem Gaciną, bo była dobre, ale jednak teraz jeszcze lepsza. Mam bardzo dobry kontakt z Samuelem Kulczyckim i Jonathanem Grothem. To ma znaczenie, kiedy wspólnie walczymy o tytuł. Dodatkowa siła jest potrzebna zespołowi.
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu
Wspomniałeś wcześniej o przewadze Dartomu Bogorii w swojej hali, ale z drugiej strony fani Dekorglassu jeżdżą za wami po całej Polsce i Europie.
Mamy świetnych kibiców i przy okazji podziękowania za wsparcie w każdym momencie. Podczas Final Four Lotto Superligi cały czas nas dopingowali i to mocno pomagało. Każdemu zdarza się jakiś słabszy moment, a wtedy nasi sympatycy dodawali mi energii.
Pomoc z trybun jest nieodzowna, ale przy tenisowym stole jesteś sam...
Szczególnie zapamiętałem finał z maja 2021 roku, kiedy w decydującym - jak się później okazało - pojedynku przegrywałem chyba 4:8 w ostatnim secie z Panagiotisem Gionisem. Na szczęście zwyciężyłem w całym meczu 2:1, a to było jeszcze w dawnym systemie, kiedy czwarta i piąta gra były skrócone.
Przypomnijmy jeszcze raz dwa triumfy Dekorglassu: w pierwszym pokonałeś Czecha Pavla Sirucka i Greka Panosa Gionisa, a teraz Gionisa i Marka Badowskiego.
Chyba najtrudniejsze było niedzielne spotkanie z Panosem Gionisem. Graliśmy wielokrotnie i zawsze są to ciężkie potyczki, jak to z obrońcami. Mam wrażenie, że spisałem się bardzo dobrze pod każdym względem, zwłaszcza taktycznie, ale też wytrzymałościowym. Nie przegrywałem długich wymian z doświadczonym defensorem. Czułem też, że Panos nie ma czym mnie zaskoczyć. Bo jeśli nawet coś zmieniał w swojej grze, to ja byłem przygotowany. Poza tym nie popełniłem tyle błędów, ile w poprzednich meczach z Gionisem.
To był pojedynek otwierający finał i można było zakładać w ciemno, że jeszcze czeka cię jedna gra.
Z ustawienia wynikało, że w czwartym meczu spotkam się z Markiem Badowskim. Znamy się doskonale. Mogłem obawiać się jedynie tego, że będę mocno zmęczony po wyczerpującej rywalizacji z obrońcą. Na szczęście, poza pierwszym setem, grałem dobrze, często miałem inicjatywę i regularnie punktowałem. Drugiego, trzeciego i czwartego seta wygrałem 11:8.
Co było twoją najsilniejszą stroną?
Z pewnością kwestie mentalne odegrały ważną rolę. Stanąłem na wysokości zadania. Z Markiem były dwa kluczowe momenty: w trzecim secie 6:6 i czwartym 6:6. Potrafiłem zagrać dobre piłki i odskoczyć na 2-3 punkty. Z Panosem też była taka jedna sytuacja.
Ktoś tobie pomaga przygotować "głowę" do ważnych meczów?
Współpracuję z osobą, która jest psychologiem sportowym. Jestem zadowolony, gdyż efekty są widoczna.
Wrócisz do reprezentacji Polski? Przerwa trwa już około roku.
Rozmawiałem o tym z prezesem Polskiego Związku Tenisa Stołowego Dariuszem Szumacherem. Nie mówię "nie" ani "tak". Muszę czuć się na 100 procent gotowy pod wieloma względami, by ponownie grać w kadrze narodowej. Muszę też na 100 procent poświęcić się reprezentacji. Ale to jeszcze nie ten czas.
*****
Jakub Dyjas (ur. 09.10.1995), Koszalin. Wychowanek Koszalinianina, który w Lotto Superlidze grał w Enerdze KTS Toruń Toruń 2012-13 i Dekorglassie Działdowo 2020-25.
Trzykrotny medalista mistrzostw Europy: srebro w deblu z Danielem Górakiem 2016 i Belgiem Cedricem Nuytinckiem 2021, brąz w singlu 2016. Indywidualny mistrz Polski z 2018, 2020, 2022, 2023 rok. Olimpijczyk z Rio de Janeiro.