Ryan Peniston zadebiutował w światowym tourze dość późno, bo dopiero w wieku 23 lat - wcześniej występował w Challengerach i turniejach niższej rangi. Do tej pory dwukrotnie nie udawało mu się awansować do Wimbledonu - odpadał w pierwszej rundzie kwalifikacji.
Tym razem jednak rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Awansował na 147. miejsce w światowym rankingu, ma dobry bilans: 23 wygrane i 14 porażek. Przebył niezwykle długą drogę, aby wystąpić na kortach w Londynie.
Fatalna diagnoza
Jako dziecko Ryan Peniston zmagał się z rakiem tkanek miękkich. Konieczna była operacja usunięcia guza i chemioterapia. Zdołał pokonać chorobę, ale nowotwór sprawił, że rósł zdecydowanie wolniej od rówieśników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Szalone sceny po meczu Polaków!
To choroba, która dotyka głównie kończyny górne i dolne. Jak podaje portal mp.pl, zapadalność w Europie szacuje się u dzieci na około 4 zachorowania na 100 tys. osób. U dzieci nowotwory te stanowią nawet do 20 proc. wszystkich nowotworów złośliwych.
- Powodem, dla którego byłem tak niski do 16. roku życia, był fakt, że chemioterapia wpłynęła na mój wzrost - mówił w rozmowie z atptour.com.
- Kiedy byłem dzieckiem, nie zdawałem sobie sprawy z ekstremalnej sytuacji, w jakiej się znalazłem. W ciągu ostatnich dziesięciu lat nabrałem większej świadomości tego, co się wydarzyło. Dużo dopytywałem rodziców. Trudno im było mówić o tamtych czasach - dodał Brytyjczyk.
Był bez szans
Jako 13-latek przeniósł się do francuskiej Nicei, aby trenować w tamtejszej akademii. Później został absolwentem programu tenisowego na Uniwersytecie w Memphis. Minęło dużo czasu, zanim zaczął regularnie wygrywać.
- Patrzenie na to, jak przez lata rywale mnie zdominowali, bardzo mi pomogło na dłuższą metę. Wzmocniło moją mentalność, a także pomogło poprawić niektóre elementy, jak szybkość czy taktykę. Zawsze byłem najniższy, pamiętam grę z zawodnikami wyższymi ode mnie o 30 centymetrów - tłumaczył.
Debiut w tourze
Peniston podkreślił, że odkąd zadebiutował w turniejach rangi ATP, stara się cieszyć każdą chwilą, niezależnie od wyników. Poświęcenie całego swojego życia tenisowi postrzega jako spełnienie marzeń.
Do tej pory wygrał cztery turnieje rangi ITF. Dwukrotnie zwyciężał w Cancun (2019) oraz Heraklionie (2021). Dołożyć do tego należy zwycięstwo w turnieju deblowym w Dosze (2017).
Ostatnio wystąpił na turnieju w Eastbourne, gdzie sensacyjnie pokonał rozstawionego z numerem 8 Holgera Rune.
Gra w Wimbledonie
Jego wysiłki zostały nagrodzone przez organizatorów Wimbledonu, którzy przyznali mu dziką kartę. Jest to dla niego spełnieniem marzeń.
- Będę świętować ten wielki sukces z całym moim teamem i cieszyć się tą wyjątkową chwilą tak bardzo, jak tylko mogę, ale wiem, że jako tenisista mam obowiązek myśleć o następnym meczu - przyznał. - Wiemy, że mój przykład może być ważny dla tych rodzin, które obecnie walczą z takim problemem. Muszą zauważyć, że jest nadzieja, bo innym udało się to przezwyciężyć - skomentował dodał.
- Kiedy mam zły dzień lub jakiś problem, myślę o tym, jak bliski byłem śmierci 25 lat temu i że to, że żyję, jest prawdziwym darem. Staram się dobrze bawić i relaksować niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajduję. Świadomość tego, co się działo, pomaga mi spojrzeć na wszystko z innej perspektywy - zakończył.
Swój pierwszy mecz na Wimbledonie Ryan Peniston rozegrał we wtorek, 28 czerwca. Zmierzył się z zajmującym 95. miejsce w rankingu ATP Henrim Laaksonenem. Peniston raz jeszcze pokazał wielki hart ducha - pokonał wyżej notowanego rywala w trzech setach i w kolejnej rundzie zmierzy się ze Stevem Johnson.
Czytaj także:
- Iga Świątek dostąpi zaszczytu. "Czuję się uprzywilejowana"
- Djoković straci kolejny wielki turniej? "Wszystko zależy od rządu"