22-letnia Ivanovic, triumfatorka ubiegłorocznego Roland Garros i finalistka Australian Open, przyjechała do Pekinu na turniej WTA, w którym jednak nie zagra. - Przyjechać tutaj, zobaczyć niesamowity obiekt i nie móc wyjść na kort, to dla mnie wielki zawód. I dla moich kibiców - pisze.
Nie ukrywa, że w pierwszej części sezonu przesadziła z natężeniem treningu. - Moje ciało jest teraz z tego powodu bardzo kruche. I dlatego miała tyle małych kontuzji - tłumaczy. Trenować nad swoją fizycznością miała nawet na wakacjach, których de facto z tej racji nie zaznała.
Największe problemy miała Ivanovic z ramieniem: po Wimbledonie zmieniła technikę serwisu. Do treningu powróci ponownie w listopadzie; właśnie zatrudnia nowego trenera od przygotowania fizycznego. Jest optymistycznie nastawiona do faktu, że wciąż znajduje się w czołowej dwudziestce światowej listy.
I tutaj jest okazja Radwańskiej, najlepszej polskiej tenisistki, która traci jedną rywalkę do walki o powrót do Top10. Krakowianka jest dziś dwunasta, w poniedziałek wyprzedzi Ivanovic i do prześcignięcia pozostanie tylko Flavia Pennetta.