Po trzech wielkoszlemowych ćwierćfinałach mecz decydujący o tytule w imprezie rangą mniejszej tylko od właśnie Wielkiego Szlema i mistrzostw WTA (wciąż walczy o udział tam w tym roku) to kolejny sukces Radwańskiej, która jednak miała "pecha" trafić na o trzy lata starszą Kuzniecową, mistrzynię US Open sprzed pięciu lat i tegorocznego Roland Garros - zawodniczkę grającą dziś prawdopodobnie najlepiej na świecie.
20-letnia Radwańska była przełamywana na początek obu setów, a popularna Kuzi, była wiceliderka światowego rankingu (poprawiła bilans z Polką na 6-3) nie dała oznak by powiedzieć, że triumf w Pekinie (ponowny po trzech latach) jej się nie należy. Zawodniczka z Sankt Petersburga zaserwowała sześć asów, a łącznie posłała na drugą stronę siatki 33 wygrywające uderzenia (wobec 16 Radwańskiej), kończąc zabawę pierwszą piłką meczową po godzinie i 20 minutach walki.
Nie można stwierdzić, że pojedynek był to jednostronny, ale Kuzniecowa kształtując korzystną dla siebie sytuację już na początku obu setów, nie wypuściła z rąk okazji. Jej mocne przyłożenia z końca kortu - niesamowicie często w linię, co świadczy o jej pewności siebie - mogły zniechęcić rywalkę, ale Radwańska robiła wiele by jednak odwrócić losy spotkania.
Pierwszym (z dwóch) asem krakowianka wywalczyła, bez straty punktu, gema na 1:2, by potem jednak po fatalnym posłaniu piłki przy siatce na rakietę Swiety po raz drugi w tej partii stracić podanie. Wprawdzie jedynym w meczu przełamaniem poprawiła wynik na 2:4, ale kilka chwil później wyrzucając uderzenie na aut sprawiła, że Kuzniecowa serwowała na zakończonego po pół godzinie seta.
Na otwierające także drugą partię przełamanie (trzecie z rzędu) się nie zanosiło, bo Isia prowadziła 40-15. Solidnie przygotowana jednak motorycznie, uśmiechnięta mimo żałobnej wstążki na piersi (śmierć przyjaciela przed kilkoma dniami) i podbijająca sobie tenisową piłkę Kuzniecowa mogła zakrzyknąć "dawaj!" gdy wyszła na prowadzenie 2:0. Z wielkim trudem (30 piłek rozegranych łącznie w drugim i trzecim gemie) wywalczone przez Radwańską 1:2 było potwierdzeniem tego, że pokonać to tu się Swiety niestety nie da.
W poniedziałek Radwańska wraca na dziesiątą pozycję w światowym rankingu. Na olimpijskim obiekcie w stolicy Chin, gdzie w ubiegłym roku w dwóch turniejach wygrała tylko jeden mecz, osiągnęła wielki wynik: historyczny dla polskiego tenisa. Przez najbliższe dwa tygodnie (halowe imprezy w Linz i w Moskwie) będzie walczyła o udział w mistrzostwach WTA (Dauha, 27 października - 1 listopada).
China Open, Pekin (Chiny)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 4,5 mln dol.
niedziela, 11 października 2009
wynik
finał gry pojedynczej:
Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 6) - Agnieszka Radwańska (Polska, 12) 6:2, 6:4