W Stuttgarcie nastąpił powrót Igi Świątek do rywalizacji po prawie miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Nasza tenisistka dotarła do finału, gdzie spotkała się z rewelacyjnie grającą w tym sezonie Aryną Sabalenką.
Obawa w obozie Świątek
Liderka światowego rankingu pokazała, że korty ziemne to jej spory atut. Bez większych problemów udało jej się pokonać Białorusinkę (6:3, 6:4). Szybko Sabalenka stanęła przed szansą rewanżu, bowiem obie tenisistki dotarły do kolejnego finału, tym razem w Madrycie.
Wiceliderka rankingu WTA tym razem okazała się mocniejsza. To ona zwyciężyła 6:3, 3:6, 6:3, dzięki czemu sięgnęła po tytuł w Hiszpanii. Tym samym zawodniczka z Białorusi pierwszy raz w historii pokonała Polkę na mączce.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami
- Warunki w Madrycie są nietypowe, to nie jest gra na poziomie morza, tylko na 650 metrach n.p.m. Wiele razy tam grałem, także wiem coś na ten temat. Gra jest szybsza, kąty są inne, kort wydaje się węższy i krótszy, wymiany również nie trwają długo - opowiedział nam o tej imprezie jej dwukrotny zwycięzca w deblu (lata 1976 i 1978) Wojciech Fibak.
Mimo że Świątek pokonała Sabalenkę w Stuttgarcie, to mało kto myślał o ewentualnej powtórce z rozrywki. W obozie naszej tenisistki było przeświadczenie, że będzie to trudne spotkanie.
- Korespondowałem z Tomkiem Wiktorowskim przed meczem i obaj wiedzieliśmy, że Sabalenka będzie dużym zagrożeniem, szczególnie w tych warunkach. Jednak trzeba przyznać, że zaskoczyła wszystkich i siebie też, iż wytrzymała ten mecz pod względem odporności psychicznej, mentalnej - Białorusinka zszokowała legendę tenisa.
- Iga kontrowała, broniła się, do końca wierzyłem, że wygra to spotkanie. Madryckie warunki faworyzują atak, czego przykładem jest Jan-Lennard Struff. Natomiast trudniej się bronić, a dowodem na to jest Rafaelem Nadalem - dodał.
Mecz potrzebny jak woda
Impreza żeńska w Madrycie nie przyciągała. Wszystko zmieniło się, gdy w finale doszło do pojedynku dwóch najlepszych tenisistek.
- Kobiecy tenis potrzebował takiego meczu, bo w czasie tego turnieju spotkania dziewcząt nie były tak atrakcyjne. A mieliśmy kilka, jak nie kilkanaście niezwykle atrakcyjnych pojedynków męskich, które stały na najwyższym poziomie. Tenisistom szybciej udało się przyzwyczaić do nietypowych warunków - stwierdził nasz rozmówca.
- Cieszę się, że właśnie Iga i Aryna, dwie najlepsze tenisistki świata, stoczyły tak znakomite spotkanie przy pełnych trybunach, bowiem przez cały tydzień były one przeważnie puste przy meczach kobiet, a wypełnione przy męskich. Finał ten pokazał, że tenis kobiecy może być bardzo atrakcyjny, wspaniały i może się podobać koneserskiej publiczności madryckiej - 15-krotny triumfator turniejów rangi ATP nie ma wątpliwości, że spotkanie to zrobiło znakomitą reklamę tenisowi kobiet.
"Żal mi Igi"
Nasza tenisistka rozpoczęła mecz finałowy nieudanie, bo przegrała premierową odsłonę 3:6. Jednak po przerwie prezentowała się zdecydowanie lepiej. To ona zgarnęła drugiego seta i wyrównała stan rywalizacji. Ostatnie słowo należało jednak do Sabalenki, która w końcowej partii zaprezentowała się lepiej.
- Finałowy pojedynek stał na wyjątkowo wysokim poziomie. Iga grała rewelacyjnie, mądrze, nie można jej nic zarzucić. Mimo wszystko Sabalenka pokonała Igę wielkim, ciągłym ryzykiem. Szacunek i chapeau bas dla obu tenisistek - pod wrażeniem decydującej batalii o tytuł w Madrycie był Fibak.
- Żal mi Igi, ale z drugiej strony może być ona z siebie dumna - stwierdził.
Nadchodzą problemy Sabalenki?
Nie tylko turniej w Madrycie był nietypowy. Również położenie hali w Stuttgarcie różni się od wielu innych. Tam jednak Białorusinka nie stworzyła wielkiego zagrożenia, bo popełniła sporą liczbę błędów. Teraz się ich wystrzegała i przyniosło to efekt.
Niebawem powrócimy jednak do gry na klasycznych kortach. To właśnie może stworzyć problemy Białorusince, która obecnie często gra na pograniczu ryzyka. Nie ma wątpliwości, że Sabalence grozi utrata sporego atutu.
- Turniej w Stuttgarcie w końcu też nie był typowy, hala położona była na wysokości 350 metrów n.p.m, ale Idze udało się tam zwyciężyć. Kiedy tenisistki zaczną grać w Rzymie czy w Paryżu, to powróci normalność. Wtedy będzie trudniej Sabalence stosować aż tak wielkie ryzyko, by wygrywać ważne spotkania - przekonywał nasz rozmówca.
Nie ma co poprawiać
Wydawało się, że po zwycięstwie w drugiej partii Świątek rozpędzi się na początku kolejnej. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Co więcej, lepsze wejście zanotowała Białorusinka, która przełamała rywalkę już w jej pierwszym gemie serwisowym.
Ostatecznie set ten miał identyczny przebieg co poprzedni. Obie tenisistki wygrywały gemy seriami. Jednak w drugiej odsłonie pojedynku dało to zwycięstwo Polce. W trzeciej było to korzystne dla Sabalenki.
- Iga z wyjątkiem początku drugiego seta cały czas podganiała. Nigdy nie była w takiej pozycji, żeby zamknąć mecz. Też liczba bezpośrednio wygranych punktów była o wiele większa po stronie Sabalenki - legenda tenisa pokazała, że mecz ten tylko chwilowo układał się po myśli Świątek.
- Ogólnie Iga lubi atakować z głębi kortu i grać ofensywnie, a szansą (na zwycięstwo - przyp. red.) Sabalenki jest właśnie rwanie rytmu i wyprzedzanie ataku Igi - ocenił.
Jednak mimo porażki naszej tenisistki, nie ma żadnych powodów do zmartwień. W końcu obie zawodniczki zagrały bardzo dobrze, ale tym razem Sabalenka spisała się lepiej od liderki światowego rankingu.
- Nasza mistrzyni nie ma czego żałować czy poprawiać. Bardzo mądrze doradzał jej Tomek Wiktorowski, który namawiał ją do atakowania drugiego serwisu Sabalenki. Poza tym Iga bardzo mądrze serwowała, świetnie returnowała, genialnie jak zawsze poruszała się po korcie, wszystko funkcjonowało. Swoją zwrotnością, szybkością, poruszaniem się dominuje nad resztą tenisistek. Dzisiaj to nie pomogło, trafiła na rewelacyjnie grającą rywalkę, w wyjątkowych warunkach, które Białorusinkę wspomagały - Fibak nie miał wątpliwości, że kort w Madrycie sprzyjał wiceliderce.
Spokojny o ranking
Przed rozpoczęciem turnieju w Madrycie nasza tenisistka miała 8975 punktów, a przewaga nad Sabalenką wynosiła 2084 "oczek". Polce, która rok temu nie brała udziału w madryckiej imprezie, zostanie dopisane 650 pkt.
Natomiast Białorusinka za zwycięstwo otrzyma 990 punktów, ponieważ w poprzednim sezonie odpadła już w I rundzie. To oznacza, że przewaga Świątek nad wiceliderką w światowym rankingu WTA zmaleje do 1744 "oczek".
- Nie myślę, że Sabalenka wyprzedzi Igę w rankingu. Iga jest bardziej wszechstronną tenisistką, jedyne kłopoty mogą pojawić się na kortach trawiastych. Jestem spokojny o dłuższe prowadzenie Polki w rankingu WTA.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty