- Rafa wróci do Melbourne. Był poza tourem przez długi czas i rozmawiałem z nim w ostatnich dniach. Potwierdził, że wróci w przyszłym roku - zdradził jednemu z dziennikarzy Craig Tiley, dyrektor wielkoszlemowego Australian Open.
Tymi słowami udało mu się uszczęśliwić fanów Rafaela Nadala, którzy wyczekują jego powrotu do gry. Z uwagi na kontuzję Hiszpanowi przepadł praktycznie cały sezon. W tym roku wystąpił jedynie w United Cup oraz w wyżej wspomnianej imprezie, w której to odpadł już w drugiej rundzie.
Do jego słów odniósł się sam Nadal w mediach społecznościowych. Z jego wypowiedzi wynika, że oficjalna data powrotu nie jest jeszcze znana, a słowa dyrektora AO nie są do końca prawdziwe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kamera skupiła się na kibicach. Ależ wczuli się w role!
- Doceniam wotum zaufania otrzymane od Australian Open... Codziennie ćwiczę i ciężko pracuję, aby jak najszybciej wrócić najszybciej jak mogę - napisał legendarny tenisista na platformie "X" (dawniej Twitter)
Głos w tej sprawie zabrał także rzecznik prasowy Nadala. Ten również na obecny moment nie chce zakładać, kiedy dokładnie zobaczymy w akcji byłego lidera światowego rankingu ATP.
- Widzieliśmy doniesienia i komentarze, ale na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie tego potwierdzić. Po prostu jeszcze nie wiemy. Jest za wcześnie, by mówić o dacie powrotu. Nie podaliśmy żadnej, ponieważ po prostu jej nie znamy. Rafa dopiero co zaczął trenować - zacytował jego wypowiedź portal TheTennisLetter.
Tym samym widać, że jedna ze stron nie ma racji w swoich słowach. Spora część osób w mediach społecznościowych wątpi w słowa Tileya. Powód? Ten już niejednokrotnie wysyłał sygnały z powrotem na AO wielkich gwiazd. Wszystko po to, by poprawiła się sprzedaż biletów.
Przeczytaj także:
Szok w Szanghaju! Carlos Alcaraz pokonany