Karierę sportową ma za sobą Marta Domachowska, która swego czasu była liderką naszego kraju. Mimo to udało jej się wygrać tylko jeden turniej rangi WTA i to w dodatku w ramach rywalizacji w deblu.
W singlu ta sztuka jej się nie udała, ale mimo to znalazła się na 37. miejscu w światowym rankingu WTA. Reprezentowała także Polskę w Pucharze Federacji, a teraz przerzuciła się na inną dyscyplinę.
Zakończyła karierę w 2015 roku. Wciąż wspiera rodaczki
Razem z Agnieszką Radwańską możemy oglądać ją w zmaganiach padlowych. W ostatnim czasie zrobiło się głośno o duecie, który po karierze tenisowej skupił się głównie na rodzinie, ale nie porzucił oczywiście sportu.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Ponadto Domachowska nie ukrywa, że wciąż wspiera polskie tenisistki. - Najważniejsze starty Polek śledzę, więc myślę, że tu (w Pucharze Billie Jean King - przy. red.) będzie tak samo. Na pewno trzymam kciuki za nasze rodaczki - wyznała Domachowska w rozmowie z WP SportoweFakty.
W miniony weekend dobiegła końca rywalizacja w kończącym sezon turnieju WTA Finals. W nim najlepsza okazała się Iga Świątek, która tym samym drugi rok z rzędu zakończy jako liderka światowego rankingu WTA.
"Grała naprawdę fenomenalnie"
Tak wielkiej imprezy z udziałem naszej tenisistki 37-latka nie mogła przegapić. Mimo że tenis nie cieszy się u niej sporym zainteresowaniem i oglądanie spotkań nie jest częste, to najlepszą obecnie zawodniczkę w akcji zobaczyła.
- Szczerze mówiąc robię to rzadziej. Trochę z meczu Igi obejrzałam - Iga grała naprawdę fenomenalnie, to trzeba przyznać - podkreśliła nasza rozmówczyni.
Sam turniej WTA Finals nie został pozytywnie odebrany. Organizatorzy nie zadbali o to, by był on świętem zwieńczającym sezon. - Szczerze mówiąc nie zagłębiałam się w ten temat aż tak, mogę wypowiedzieć się jedynie od strony widza samych starć - jedyne co to wiem, że były tam ogromne problemy pogodowe - wyznała Domachowska.
- Na pewno było to ciężkie dla zawodniczek - grać, czy być stuprocentowo gotowym i skupionym, w końcu nie było możliwości trenowania, mecze były przekładane i przerywane. To duże rozproszenie, przez które ciężko utrzymać koncentrację i formę na wysokim poziomie - zaznaczyła.
Domachowska i Radwańska na mistrzostwach Europy
Sporym zaskoczeniem było to, że w kadrze padlowej reprezentacji Polski znalazły się nazwiska wielkich polskich tenisistek. W końcu mówimy o zawodniczkach, które postawiły na ten sport praktycznie czysto rekreacyjnie.
- My od jakiegoś czasu gramy z Agnieszką, co prawda czysto dla przyjemności, bo tylko raz w tygodniu. Obie lubimy grać w padla, więc udało nam się dostać do kadry. Mamy już pierwszą ekipę, w której jest Ola Rosolska i Zosia Piórkowska. Cieszymy się, bo gramy od roku i po tym roku udaje nam się nawiązywać z nimi coraz więcej rywalizacji - oceniła żona Jerzego Janowicza, który po karierze tenisowej również próbuje swoich sił w padlu.
- Skutecznie podnosimy nasz poziom, nawet grając tylko raz w tygodniu, więc cieszymy się, że udało nam się zakwalifikować, otrzymać możliwość zagrania z dziewczynami z Europy i sprawdzić na jakim poziomie jesteśmy - podsumowała.
Niewiele brakowało, by Polki przywiozły medal z imprezy w portugalskim Oeiras. Wystąpiły bowiem w meczu o trzecie miejsce, ale lepsze okazały się zawodniczki z Kraju Basków.
Powoli krystalizuje nam się coraz mocniejszy zespół Polski w padla. Domachowska zapowiedziała, że wciąż będziemy oglądać ją razem z "Isią".
- Na pewno będziemy dalej grały w padla, chociaż na razie i tak gramy tylko raz w tygodniu - nie są to więc treningi częste, czy bardzo intensywne. Naszym następnym startem będą mistrzostwa Polski, które będą miały miejsce w grudniu - potwierdziła nam była tenisistka.
Tak żyje się po karierze
- Nie gram już dziesięć lat, więc zdecydowanie mogę powiedzieć, że przyzwyczaiłam się już do życia bez tenisa. Teraz zajmuję się głównie dzieckiem - opowiedziała 37-latka o tym, co dzieje się u niej, gdy nie kontynuuje już kariery tenisowej.
Podkreśliła przy tym, jak ważną rolę w jej życiu odgrywa padel, który zyskał na popularności. Jeżeli w naszym kraju rywalizują w nim tak wybitne postacie, to prędzej czy później sport ten zyska rozgłos.
- Mówiąc szczerze mogę powiedzieć, że dużo radości przyniosła mi rywalizacja na kortach padlowych. Była to swojego rodzaju jakaś adrenalina - na pewno mniejsza niż za czasów grania w tenisa, ale nie ukrywajmy, przyjemnie jest wrócić do rywalizacji - wyjawiła Domachowska.
- Prostszej, bo nie ukrywajmy, padel jest prostszym sportem od tenisa, zwłaszcza dla nas - tenisistów. Jest mniej męczący i mniej wymagający - dodała.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty