Niczym lew do samego końca o miejsce w turnieju ATP Finals walczył Hubert Hurkacz. Ostatecznie jego szanse pogrzebała porażka w ćwierćfinale w Paryżu, gdzie lepszy okazał się Grigor Dimitrow. Dla Polaka była to doskonała szansa na wyprzedzenie Holgera Rune, który odpadł na tym samym etapie.
Tym samym nasz tenisista musiał zadowolić się rolą pierwszego rezerwowego podczas turnieju w Turynie. Jednak przed jego rozpoczęciem głośno zrobiło się o problemach zdrowotnych Stefanosa Tsitsipasa, który nie ukończył dwóch treningów przed pierwszym meczem.
Bezlitosny dla Tsitsipasa
Ostatecznie Grek wystąpił w starciu z Jannikiem Sinnerem, przegrywając 4:6, 4:6. Następnie, mimo problemów już na rozgrzewce, wystartował w meczu z Rune. Jednak już po trzech gemach skreczował i tym samym pożegnał się z turniejem.
ZOBACZ WIDEO: Powiedział o kolejnym wyzwaniu Igi Świątek. "To wyczerpujący turniej"
- Impreza w Turynie jest dla mnie jedną z najważniejszych w sezonie. Jestem zdrowy i gotowy do rywalizacji - zapewniał na konferencji prasowej Tsitsipas po spotkaniu z Włochem. Szybko jednak okazało się, że nie był szczery.
- Tsitsipas wyjątkowo słabo się zachował. Nawet jeżeli zagrał pierwszy mecz, to te drugie spotkanie, wyjść na trzy gemy i potem skreczować, to było słabe. Może chodziło o to, by wziąć pieniądze za rozegranie meczu, ale biorąc pod uwagę zarobki tenisistów, to nie była jakaś powalająca kwota. Słabe, wyjątkowo słabe ze strony Greka - ocenił zachowanie 6. rakiety światowego rankingu ATP Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".
- No, ale co zrobimy? On powie, że się bardzo starał i że jego sztab mu pozwolił i chciał spróbować - dodał.
Można zrobić to z klasą
Nasz rozmówca postanowił wrócić do tego, co wydarzyło się w 2021 roku. Wówczas Hurkacz pierwszy raz zagwarantował sobie miejsce w turnieju ATP Finals. I właśnie w jego grupie Matteo Berrettini rozegrał jeden mecz, a następnie się wycofał.
Wówczas miejsce Włocha zajął jego rodak - Sinner. Ten najpierw ograł Polaka, a następnie musiał uznać wyższość Daniła Miedwiediewa. Wyjść z grupy mu się nie udało, ale przynajmniej miał na to szansę.
Co ciekawe, w tym samym roku do podobnej sytuacji doszło właśnie z Tsitsipasem. Ten po porażce z Andriejem Rublowem postanowił zakończyć swój udział w imprezie. W dwóch kolejnych meczach zastąpił go Cameron Norrie i mimo że oba przegrał, to był chociaż w grze o awans.
- Przypomnę, że dwa lata temu była taka historia, kiedy Hubert grał pierwszy raz w tym turnieju od czasów Fibaka i Matteo Berrettini był dokładnie w takiej samej sytuacji. Rozegrał pierwszy mecz, mówiło się, że ma kontuzje i do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy z Hubertem zagra. Nie zagrał, ustąpił miejsca Jannikowi Sinnerowi, to on zagrał z Hubertem Hurkaczem i wygrał. Może było mu łatwiej, bo robił miejsce koledze z reprezentacji. Tsitsipas takiej klasy nie umiał zachować - podkreślił Romer.
Hurkacz zakończy sezon lidera rankingu?
O takim ostatnim spotkaniu sezonu wielu tenisistów może tylko pomarzyć. Hurkacz zmierzy się z Novakiem Djokoviciem, który zapewnił sobie pierwsze miejsce w światowym rankingu na koniec 2023 roku.
Niewykluczone, że dla obu tenisistów będzie to ostatni mecz. Wszystko z uwagi na to, że Serb po porażce z Sinnerem nie może być pewny awansu do półfinału. A ewentualne niepowodzenie z Polakiem może pozbawić go gry w kolejnej fazie.
- Ten występ jest taki symboliczny, bo grając jeden mecz nie ma szans na awans. Pamiętamy Hurkacza z ostatniego meczu na Wimbledonie z 2021 roku, kiedy pokonał Rogera Federera i awansował do półfinału. Potem się okazało, że był to ostatni mecz Federera w karierze. Nie sądzę, żeby to był ostatni mecz Djokovicia w Mastersie, ale może mu zagrodzić drogę do półfinału - wyliczył nasz rozmówca.
- Jeżeli Djoković przegra, to może się okazać, że straci szansę na awans. Nie wiem, czy tak się stanie, ale bez wątpienia Hubert może na zupełnym luzie sobie zagrać na zasadzie takiej, że zwieńczy końcówkę sezonu, która była wyjątkowo dobra w jego wykonaniu - zapowiedział ekspert.
Problem polega jednak na tym, że do tej pory nasz tenisista nie znalazł sposobu na legendarnego zawodnika. Obaj spotkali się po przeciwnej stronie siatki sześciokrotnie i za każdym razem wrocławianin schodził z kortu przegrany.
- To jest taki mecz dla Huberta absolutnie tylko i wyłącznie prestiżowy, bez stawki. Djoković ma dużo większe obciążenie, bo jednak po porażce z Sinnerem istnieje takie niebezpieczeństwo, że nie awansuje do półfinału - zakończył Romer.
Spotkanie Novak Djoković - Hubert Hurkacz rozpocznie się w czwartek, 16 listopada, o godzinie 14:30. Transmisja telewizyjna z tego meczu w Polsacie Sport. Z kolei relacja tekstowa na żywo dostępna na portalu WP SportoweFakty.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty