Ten rok Iga Świątek zainaugurowała znakomicie. Polka w reprezentacyjnym turnieju United Cup wraz z Hubertem Hurkaczem otarła się o zwycięstwo. Liderka rankingu WTA prezentowała się znakomicie i nie przegrała żadnego spotkania.
Wszyscy liczyli, że w Australian Open będzie podobne i Polka powalczy o swój piąty w karierze tytuł wielkoszlemowy. Tymczasem było zgoła inaczej. 22-latka odpadła już w trzeciej rundzie po przegranej z Lindą Noskovą. Czy to zapowiedź trudnych czasów dla Igi Świątek?
- Nikt Igi nie przeskoczył, ona jest wciąż najlepsza, wciąż ma wyzwania, żeby trenować i nie dać się ograć, mimo że ograć ją chcą wszyscy, bo ona jest bezsprzecznie głównym celem. Igę ciężko zrzucić z tronu, mimo że ona ma swoje zawahania. Powinna to doceniać, radość z tego powinna jej dodawać powera. Z boku widzę, że ludzie o tym często zapominają, że nie cieszą się tak, jak powinni albo już nawet wcale się tym nie cieszą - przyznaje Piotr Woźniacki, ojciec byłej liderki rankingu Karoliny Woźniackiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Pojawiły się głosy, że 22-latka powinna urozmaić swój tenis. Mówi się o tym, że Polka powinna chociażby zagrywać więcej skrótów. Woźniacki ma jednak na ten temat inne zdanie.
- Jak zacznie kombinować, to będzie jak ferrari, z którego wyjęto silnik. Przy bolidzie, który wygrywa, nie można nic manipulować. Tu mamy dobry bolid i dobrego kierowcę i jak zaczniemy Idze i Wiktorowskiemu manipulować, na siłę ulepszać, to się może okazać, że to jedzie, jedzie, jedzie, aż przed samą metą zabraknie paliwa. Szedłbym dalej w tym kierunku, który się sprawdza - przyznaje Piotr Woźniacki.
Czytaj więcej:
Europa odkryła kolejne karty. Gwiazdy powołane na Puchar Lavera