Mimo wysokiej formy podczas United Cup, gdzie Iga Świątek nie przegrała żadnego singlowego meczu, to nie udało jej się zanotować udanego występu podczas wielkoszlemowego Australian Open. Odpadła już w trzeciej rundzie i skupiła się na treningach.
Nasza tenisistka do gry powróciła przy okazji turnieju WTA 1000 w Dosze, gdzie wygrywała w dwóch ostatnich latach. Teraz zamierza obronić tytuł po raz drugi z rzędu i udało jej się wykonać kolejny krok.
W pierwszej rundzie otrzymała wolny los, z kolei w drugiej trafiła na Rumunkę Soranę Cirsteę. Było to jednostronny spotkanie, ponieważ Polka straciła raptem dwa gemy (6:1, 6:1). Kolejną przeciwniczką była Rosjanka Jekaterina Aleksandrowa.
W premierowej odsłonie tenisistka rozstawiona z "czternastką" nie miała czego szukać. Podobnie, jak Cirstea w meczu ze Świątek ugrała zaledwie jednego gema. Zdecydowanie lepiej poradziła sobie w II partii, gdzie walczyła przez godzinę.
Aleksandrowej jednak nic nie udało jej się wskórać. Spotkanie dobiegło końca w dziesiątym gemie, dzięki czemu liderka światowego rankingu WTA triumfowała 6:1, 6:4. Rosjanka ma czego żałować, bo w drugim secie nie wykorzystała żadnego z ośmiu break pointów.
W ostatnim gemie turniejowa "czternastka" miała dwie okazje, by odrobić stratę, ale ta sztuka jej się nie udała. Z kolei Świątek miała problemy z zakończeniem spotkania, aż w końcu dopięła swego przy piątej piłce meczowej. Pomogła jej w tym rywalka, która wpakowała bekhend w siatkę.
Przeczytaj także:
Eksperci wniebowzięci po meczu Świątek
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"