Nerwy, chaos, irytacja.
Do środowego meczu III rundy turnieju w Dubaju właśnie z tym kojarzyło się nam starcie Igi Świątek z Eliną Switoliną. Tak bowiem z perspektywy polskiego kibica wyglądało poprzednie spotkanie obu tenisistek. Kilka miesięcy temu na Wimbledonie Ukrainka wyeliminowała naszą faworytkę, która tamtego czerwcowego dnia nie była sobą.
Na szczęście to już historia.
W środę Iga Świątek była jak maszyna, która wyszła na kort zaprogramowana na szybkie pokonanie rywalki. Do tego wystarczyła niezwykle solidna i regularna gra, czego brakowało choćby w poprzednim meczu ze Sloane Stephens, gdzie widzieliśmy jej dwie twarze - efektowną, ale też tą nierówną, jakby przeżywającą fizyczny kryzys.
W meczu o ćwierćfinał już było zupełnie inaczej. Polka popełniała bardzo mało własnych błędów, mogła imponować regularnością i tempem rozgrywania akcji. Grała rozsądnie, czekając na swoje szanse. A gdy już pojawiały się okazje, bezwzględnie je wykorzystywała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
Wyglądała, jakby tego dnia nic nie było w stanie jej rozproszyć. Czy niespodziewany pokaz sztucznych ogni, czy rozmawiający zbyt głośno polscy kibice, co widzieliśmy we wtorek. Efekt? 6:1 w pierwszej secie w zaledwie 28 minut.
Ukrainka tylko kilka razy pokazała swoje atuty, czyli bekhend po crossie czy wciąż poprawiający się u niej forhend po linii. Po oczach bił za to brak pewności siebie, jakby wciąż nie była świadoma swojej formy po kontuzji odniesionej podczas Australian Open.
Pierwsze szanse na przełamanie Switolina miała dopiero w trzecim gemie drugiej partii. I ją wykorzystała. Wystarczyło jednak, że Polka podkręciła tempo i po kilku minutach znów to ona miała przewagę dwóch gemów na swoim koncie.
A zaciśnięta pięść i okrzyk satysfakcji po asie serwisowym w szóstej partii uświadomił, że zwyciężczyni meczu jest już znana. Choć należy oddać rywalce, że nie rezygnowała i właśnie w końcówce meczu pokazała swój najlepszy tego dnia tenis. A że Polka miała dobry dzień, na ich wymiany patrzyło się rewelacyjnie.
Zwyciężyć na korcie mogła jednak w środę tylko Iga Świątek (6:1, 6:4).
- Musiałam być cierpliwa i to się opłaciło. Cieszę się, że nie straciłam koncentracji, tak jak było wczoraj - powiedziała po zakończeniu spotkania.
Krótko, celnie i na temat.
Polka w sobotę wygrała turniej w Katarze i ma ogromną szansę na triumf w Dubaju. Niewiele bowiem wskazuje, by przy zachowaniu pełnej koncentracji ktoś mógł jej zagrozić. W czwartek spróbuje to zrobić Anastazja Potapowa lub Qinwen Zheng.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty