Medalista olimpijski kończy karierę. Prowadził go trener Huberta Hurkacza

Getty Images / Jared C. Tilton / Na zdjęciu: Steve Johnson
Getty Images / Jared C. Tilton / Na zdjęciu: Steve Johnson

34-letni Steve Johnson, brązowy medalista olimpijski w deblu i były 21. singlista świata, kończy karierę. Ostatnim występem Amerykanina będzie turniej ATP Masters 1000 w Indian Wells.

W tym artykule dowiesz się o:

Steve Johnson przystąpił do kwalifikacji turnieju ATP Masters 1000 w Indian Wells. Amerykanin odpadł jednak w I rundzie, przegrywając 7:6(6), 6:7(10), 4:6 z Emilio Navą. Po meczu na korcie odbyła się piękna uroczystość, podczas której 34-letniemu tenisiście towarzyszyła żona Kelsey oraz dwie córki. Był to bowiem dla niego ostatni singlowy mecz w karierze.

"Cóż to była za niesamowita podróż. Dziękuję wszystkim, którzy od początku mnie wspierali. To było spełnienie marzeń, ponieważ grałem na największych arenach w tym sporcie" - napisał Johnson na platformie X.

"Od pierwszego dnia rywalizowałem na miarę swoich umiejętności i jestem dumny, że mogłem to robić aż do ostatniego meczu. W głębi serca wiem, że zrobiłem wszystko, co mogłem, podczas tej podróży i nadszedł czas, aby ją zakończyć i cieszyć się czasem spędzonym z rodziną" - dodał, dziękując rodzinie, najbliższym i współpracownikom.

Największym sukcesem Johnsona, który przez kilka sezonów był trenowany przez Craiga Boyntona, obecnego szkoleniowca Huberta Hurkacza, jest brązowy medal igrzysk olimpijskich w deblu w 2016 roku. Zdobył go w parze z Jackiem Sockiem.

Oprócz tego Amerykanin wygrał cztery turnieje głównego cyklu w grze pojedynczej oraz dwa w podwójnej. W singlowym rankingu ATP najwyżej był 21. Jego najlepszym wielkoszlemowym rezultatem jest 1/8 finału Wimbledonu 2016.

Z zawodowym tenisem Johnson pożegna się po turnieju w Indian Wells. Wprawdzie odpadł w kwalifikacjach singla, ale wystąpi w zmaganiach debla. Jego partnerem będzie rodak i przyjaciel, Tommy Paul.

Ważny komunikat. Wiadomo, kiedy pierwsze mecze Świątek i Hurkacza

ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty