Hubert Hurkacz solidnie postraszony

PAP/EPA / RODRIGO ANTUNES / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
PAP/EPA / RODRIGO ANTUNES / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Łącznie ośmiu break pointów zmuszony był bronić Hubert Hurkacz w ćwierćfinale turnieju rangi ATP 250 w Estoril. Mimo to nasz tenisista stanął na wysokości zadania i ostatecznie ograł Pablo Llamasa Ruiza 7:6(5), 6:4.

Turniejem rangi ATP 250 w portugalskim Estoril Hubert Hurkacz zainaugurował sezon na kortach ziemnych. I już w pierwszym spotkaniu musiał się napracować, żeby wyeliminować Brytyjczyka z polskimi korzeniami Jana Choinskiego - 7:6(5), 6:4 (relacja TUTAJ).

W kolejnym dniu rywalem naszego tenisisty był również zawodnik z drugiej setki rankingu, a mianowicie plasujący się na 152. miejscu Pablo Llamas Ruiz.

Spotkanie mogło rozpocząć się fatalnie dla Polaka, który po swoich błędach zmuszony był bronić aż trzech break pointów. Początkowo pomagał mu rywal, bowiem ten dwukrotnie się pomylił, a następnie wymianę wygrał wrocławianin. Później zdecydowanie lepiej funkcjonował serwis Hurkacza, którym m.in. obronił kolejną szansę na przełamanie dla Hiszpana.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?

Ostatecznie nasz tenisista utrzymał podanie, a w kolejnych gemach przez bardzo długi czas brakowało emocji. Dopiero przy stanie 5:5 pojawiło się zagrożenie ze strony Llamasa Ruiza, bowiem ten miał break pointa po tym, gdy jego przeciwnik zepsuł forhend. Nic z tego jednak nie wynikło, bo Hurkacz ponownie się obronił.

Nasz tenisista miał czego żałować, bo w kolejnym gemie po podwójnym błędzie serwisowym Hiszpana pojawiła się okazja na zakończenie seta. Wówczas jednak miał miejsce błąd z returnu i ostatecznie doszło do tie-breaka.

Początkowo obaj zawodnicy zdobywali punkty przy swoich serwisach, natomiast od stanu 3-2 dla Polaka kompletnie się to zmieniło. Najpierw nasz tenisista poszedł za ciosem i wyszedł na 5-2, a momentalnie odpowiedział rywal (4-5). Tyle tylko, że Llamas Ruiz ponownie był nieskuteczny przy własnych podaniach i ostatecznie przegrał całą premierową odsłonę.

II partia ponownie mogła rozpocząć się znakomicie dla Hiszpana, który w pierwszym gemie serwisowym rywala miał trzy okazję do przełamania. Jednak od tego momentu to jemu przydarzały się pomyłki. Ostatecznie Hurkacz zdobył pięć punktów z rzędu i ponownie obronił komplet break pointów.

I od tego momentu obraz gry był identyczny, jak w premierowej odsłonie. Tyle tylko, że tym razem w dziewiątym gemie od początku lepiej radził sobie Polak, a przecież serwował rywal. Mimo błędu z returnu kolejnym razem trafił perfekcyjnie, a następnie poszedł za ciosem i posłał kończący forhend, który dał mu przełamanie.

Tym samym Llamas Ruiz był pod ścianą i ostatecznie nie zdołał już nic wskórać. W decydującym gemie nasz tenisista najpierw wypracował sobie dwie piłki meczowe, a następnie przy drugiej okazji posłał forhend wzdłuż linii, na który odpowiedzi nie znalazł rywal.

Hurkacz po zwycięstwie z Hiszpanem zameldował się w półfinale turnieju rangi ATP 250 w Estoril. Tym razem nie stracił podania ani razu, mimo że musiał bronić się osiem razy, w tym dwukrotnie od stanu 0:40. O awans do finału powalczy z Cristianem Garinem lub Nuno Borgesem.

Millennium Estoril Open, Estoril (Portugalia)
ATP 250, kort ziemny, pula nagród 579,3 tys. euro
piątek, 5 kwietnia

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Hubert Hurkacz (Polska, 2) - Pablo Llamas Ruiz (Hiszpania) 7:6(5), 6:4

Źródło artykułu: WP SportoweFakty