Casper Ruud nie awansował do trzeciego z rzędu finału Rolanda Garrosa. W tegorocznej edycji paryskiego turnieju odpadł w półfinale po tym, jak w piątek przegrał 6:2, 2:6, 4:6, 3:6 z Alexanderem Zverevem, którego pokonał na tym etapie w ubiegłym sezonie.
Norweg w trakcie gry cierpiał na bóle brzucha i w trzecim secie poprosił o interwencję medyczną. Podczas pomeczowej konferencji prasowej wyjawił, że było to spowodowane kłopotami żołądkowymi. Z identycznym problemem podczas ćwierćfinału turnieju kobiet mierzyła się Aryna Sabalenka.
- Zacząłem dobrze, ale od połowy pierwszego seta zacząłem odczuwać dyskomfort i ból brzucha. To mnie niepokoiło i ograniczało, bo przez to nie mogłem utrzymywać intensywności i energii na wysokim poziomie - mówił, cytowany przez atptour.com.
- Jestem bardzo rozczarowany, że wystąpiło to akurat w takim dniu - kontynuował. - Dlaczego nie mogło to nastąpić, kiedy miałem wolne? Dlatego jest to pechowe. Tym bardziej że nie mogłem doczekać się tego meczu.
Ruud nie sądzi, żeby był to problem zdrowotny, który na dłuższy czas przeszkodzi mu w rywalizacji. - Wynik, jaki osiągnąłem w Paryżu, jest dla mnie świetny i tylko szkoda, że tak to się wszystko zakończyło. To trochę niefortunne. Uważam jednak, że mam za sobą udaną połowę roku i nie mogę doczekać się trochę wolnego. A potem będę z niecierpliwością oczekiwał Wimbledonu - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Polacy nie dali szans USA w Lidze Narodów! Zobacz kulisy meczu