Niespełna dobę po zwycięstwie z Alexandrem Zverevem (6:3, 2:6, 5:7, 6:1, 6:2) w finale Roland Garros 2024 Carlos Alcaraz powrócił na kort im. Philippe'a Chatriera, tym razem w osobliwych okolicznościach. Bez obecności 15 tys. kibiców na trybunach, lecz w otoczeniu garstki przedstawicieli mediów, podczas tradycyjnej sesji zdjęciowej dla mistrza paryskiego turnieju.
21-latek z Murcji kolejny raz podkreślił, że tytuł w Rolandzie Garrosie to dla niego spełnienie dziecięcego marzenia. - Podniesienie tego pucharu to niesamowita chwila. Żyję snem. Roland Garros od zawsze był dla mnie wyjątkowy. Gdy byłem młody, wracałem ze szkoły, włączałem telewizor i nie mogłem się doczekać, aż obejrzę wszystkie mecze - mówił.
Zapytany, jak spędził noc po triumfie, odparł: - Świętowałem z rodziną i przyjaciółmi. Poszliśmy na kolację i jadłem wszystko, czego nie jem podczas turnieju. Zwykle uważam z glutenem, ale tym razem trochę sobie popuściłem. Piliśmy również szampana. Potem wyszedłem wcześniej. Teraz jestem w siódmym niebie.
- Po całym poświęceniu, jakie należy włożyć, by zdobyć takie trofeum, trzeba się tym pocieszyć. To coś, czego wciąż się uczę, że powinno się zrównoważyć dni ciężkiej pracy i cierpienia z dniami odpoczynku i swobody, aby poczuć się jak normalny facet - dodał.
Hiszpan przypomniał, że przyjechał do Paryża niepewny formy z powodu kontuzji przedramienia. - To było przygnębiające. Prawej ręki używam przy każdym uderzeniu, więc martwiłem się o swoje przedramię. W Madrycie rozegrałem tylko cztery mecze, a potem nie mogłem wystąpić w Rzymie. W mojej głowie ciągle pojawiały się pytania.
- Nie byłem pewny, jak moje przedramię będzie reagować podczas meczów w formule do trzech wygranych setów - kontynuował. - Ale z upływem kolejnych dni czułem się lepiej i przed półfinałem zdecydowałem, że nie będę już ostrożny i zacznę uderzać z pełną mocą. Pomyślałem, że jeśli zrobię sobie krzywdę, to niech tak będzie. To już nie był moment na strach, lecz na to, by zaufać pracy, jaką wykonaliśmy.
Alcaraz już myśli o powrocie do Paryża na turniej olimpijski. - Igrzyska odbywają się co cztery lata i jest to wyjątkowy turniej, w którym nie gra się dla siebie, lecz reprezentuje się kraj. Jeśli miałbym w tym roku wybierać pomiędzy triumfem w Wimbledonie a w igrzyskach, wybrałbym olimpijskie złoto - wyjawił.
ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"