Aryna Sabalenka opuściła ostatnio Wimbledon ze względu na bolesny uraz mięśnia obłego większego, ale jest już gotowa do powrotu na kort. Jak ostatnio zapowiedziała, jej kolejnym turniejem, w którym weźmie udział będzie WTA 500 w Waszyngtonie.
To zawody, które odbywają się w trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu. Białorusinka podjęła jednak w czerwcu decyzję, że nie zagra w najważniejszej imprezie czterolecia ze względu na "napięty grafik".
- To za dużo na mój harmonogram. Podjęłam decyzję, aby zadbać o swoje zdrowie. Trzeba coś poświęcić. To także za dużo zmian nawierzchni - tłumaczyła dziennikarzom swój wybór Aryna Sabalenka.
ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę
Tym samym zawodniczka z Mińska, która znajduje się obecnie na trzecim miejscu w światowym rankingu WTA, stanie przed szansą na odrobienie części strat do swoich rywalek. Dla Igi Świątek i Coco Gauff priorytetem są olimpijskie zmagania na paryskiej "mączce", za które punktów oczywiście nie otrzymają.
Polka ma na swoim koncie obecnie aż 11 285 pkt - oraz spory komfort. Zdecydowanie więcej do stracenia ma Coco Gauff (8173 pkt), która... w ubiegłym roku w Waszyngtonie wygrała i nie będzie miała możliwości obrony punktów.
Jeśli Aryna Sabalenka wygra turniej w USA, zainkasuje 500 punktów i jej dorobek wzrośnie do 7561 pkt. Do Coco Gauff będzie wtedy traciła już tylko 112 "oczek". A Iga Świątek? W zeszłorocznej edycji zmagań w Waszyngtonie dotarła do ćwierćfinału (108 pkt).
Sabalenka może "zyskać" także w inny sposób. Trzecia rakieta świata nie będzie musiała dostosowywać się do zmian nawierzchni oraz strefy czasowej. Być może dzięki temu będzie lepiej przygotowana pod kolejny wielkoszlemowy turniej - US Open.
---> Rafael Nadal awansował do finału. Potem podjął spodziewaną decyzję
---> Maja Chwalińska idzie jak burza w Porto