Niedzielny finał w grze pojedynczej mężczyzn na igrzyskach olimpijskich w Paryżu był prawdziwym spektaklem. Stawiany w roli faworyta Carlos Alcaraz przegrał starcie z Novakiem Djokoviciem po dwóch tie-breakach (7:6(3), 7:6(2)).
- Igrzyska odbywają się raz na cztery lata, więc szanse na zdobycie medalu nie zdarzają się często. Wiedziałem, że to moja ostatnia okazja. Musiałem uciszyć cały hałas i skupić się na sobie. Udało mi się i jestem wniebowzięty - mówił 37-latek (więcej TUTAJ).
Rzeczywiście, Novak Djoković czekał na tę okazję przez całą karierę. Dotychczas zdobył "jedynie" brązowy medal podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. W niedzielę zapewnił sobie "krążek" z najcenniejszego kruszcu... i nie tylko.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Niepowodzenie polskich młociarzy. "Wszyscy liczyli na medale"
Według zagranicznych mediów, serbski rząd przekaże utytułowanemu tenisiście premię w wysokości 200 tys. euro (ok. 860 tys. złotych - przyp. red).
Dla 23-krotnego zwycięzcy turniejów wielkoszlemowych jest to skromny dodatek, bowiem według "Forbesa" w swojej karierze zainkasował ponad 510 milionów dolarów. 37-latek będzie zapewne zadowolony przede wszystkim za wyróżnienie od rodzimemu rządu.
Novak Djoković zagwarantował sobie też dożywotnią emeryturę olimpijską. Według portalu "Telegraf", jej wartość to trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia netto z grudnia poprzedniego roku, czyli ponad 250 tys. dinarów serbskich (ok. 9300 złotych - przyp. red).
Zobacz też:
"Amigo". Djoković rzucił żartem do Alcaraza