Magdalena Fręch bardzo dobrze prezentowała się w turnieju WTA 1000 w Cincinnati. Nasza tenisistka najpierw przebrnęła dwustopniowe kwalifikacje. Na początek turnieju głównego pokonała z kolei po trzysetowej walce wyżej notowaną Czeszkę Marie Bouzkovą, wracając do meczu po przegranej pierwszej partii.
W meczu, którego stawką była trzecia runda, Polka nie trafiła najlepiej. Jej rywalką była bowiem świeżo upieczona mistrzyni olimpijska Qinwen Zheng, która notowała serię 11 kolejnych zwycięstw. Rozstawiona z "siódemką" Chinka była faworytką do zwycięstwa, choć łodzianka z pewnością chciała zaprezentować się z jak najlepszej strony.
W pierwszej partii nasza tenisistka nie miała jednak zbyt wiele do powiedzenia. Zheng narzuciła mocne tempo i bez problemu wygrała 6:1. Drugi set miał już zupełnie inny przebieg. Fręch grała jak równa z równą i prezentowała się z bardzo dobrej strony. Finalnie po emocjonującej walce, zakończonej kolejnego dnia, mecz ten zakończył się porażką 26-latki 1:6, 5:7.
ZOBACZ WIDEO: "Król Kibiców" witał Szeremetę i siatkarzy. Oberwało się... piłkarzom
Fręch występ w Cincinnati może uznać za udany. Wygrała trzy spotkania, a w meczu z turniejową "siódemką" pokazała się z dobrej strony i potrafiła zagrozić Zheng. To dobry prognostyk przed kolejnymi zmaganiami na kortach twardych.
Następnym przystankiem 26-letniej Polki będzie turniej WTA 500 w Monterrey. Najwyżej rozstawioną zawodniczką w tej rywalizacji ma być Włoszka z polskimi korzeniami Jasmine Paolini. Zmagania te odbędą się w dniach 19-24 sierpnia i będą ostatnim etapem przygotowań do ostatniego turnieju wielkoszlemowego sezonu, czyli US Open.
Zobacz także:
Zacięty bój w meczu polskiego tenisisty
Dwóch Polaków w grze o półfinał w Bielsku-Białej. Tomasz Berkieta zastopowany