Od dawna konferencja prasowa tenisisty przed turniejem wielkoszlemowym nie była tak wyczekiwana jak ta Jannika Sinnera zapowiadająca US Open 2024. Gdy Włoch pojawił się przed przedstawicielami mediów, sala pękała w szwach. Poruszany temat mógł być tylko jeden - sprawa wykrycia w organizmie lidera rankingu ATP niedozwolonego środka.
- Oczywiście, to nie jest idealna sytuacja przed turniejem wielkoszlemowym - mówił Sinner. - Ale wiedziałem, że nie zrobiłem nic złego. Zawsze szanowałem przepisy antydopingowe i nadal będę to robić. Rezultat przyniósł ulgę.
Przypomnijmy, że w marcu Włoch miał pozytywny wynik testu antydopingowego. Wykryto u niego clostebol - steryd, który może być stosowany w celu zwiększenia masy mięśniowej. Uniknie jednak dyskwalifikacji, bo udowodnił, że niedozwolony środek dostał się do jego organizmu poprzez dłonie masażysty, który używał sprayu z tą substancją na skaleczony palec.
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora
- To był trudny proces. Powiedziałem mojemu zespołowi i prawnikom, że przede wszystkim jestem tenisistą i chcę robić to, co kocham. Współpracowałem z WADA i ITIA, bo wiedziałem, że jestem niewinny - powiedział.
- Kiedy zostaliśmy poinformowani, że mam pozytywny wynik testu, w pierwszej kolejności chcieliśmy się dowiedzieć, o jaką substancję chodzi. Zapytaliśmy, czy to mogła być wina tego sprayu, wszystko wyjaśniliśmy i mogłem dalej grać. Oczywiście, martwiłem się, bo uważam się za uczciwego zawodnika. Ale trzeba też zwrócić uwagę, jak śladowa ilość tej substancji znalazła się w moim organizmie - wyjaśnił.
22-latek z San Candido zaprzeczył zarzutom, że w jego sprawie doszło do podwójnych standardów. - Nie było żadnego preferencyjnego traktowania. Każdy gracz, który uzyska pozytywny wynik testu, musi przejść taką samą drogę. Oczywiście, rozumiem frustrację innych zawodników, ale być może powodem ich dyskwalifikacji był fakt, że nie wiedzieli, dlaczego mają pozytywny wynik i jak dana substancja dostała się do ich organizmów. My od razu wiedzieliśmy, co się stało.
Sinner, który rywalizację w US Open 2024 rozpocznie we wtorek od meczu z Mackenzie'em McDonaldem, zapytany, czy nie obawia się, że jego reputacja zostanie zszargana, odparł: - To dobre pytanie. Ze swojej strony ciągle wierzyłem, że będę mógł grać w tenisa, bo nie zrobiłem nic złego. Wiedziałem, że jestem czysty.
- Być może zmieni to kilka rzeczy, ale każdy, kto mnie zna, wie dobrze, że nigdy nie zrobiłbym czegoś niezgodnego z przepisami. Dla mnie to był bardzo trudny okres. Ale teraz wiem, kto jest moim przyjacielem, nadszedł też czas, by iść do przodu. A moja reputacja to nie jest coś, nad czym mogę panować - dodał.