W pięciu spotkaniach wielkoszlemowego US Open Aryna Sabalenka przegrała tylko i wyłącznie jednego seta, kiedy to zmierzyła się z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową. W nocy z czwartku na piątek (5/6 września) naszego czasu Białorusinka zmierzyła się z Amerykanką Emmą Navarro, która straciła tylko dwie partie, odprawiając m.in. rodaczkę Coco Gauff.
Wiceliderka światowego rankingu WTA była faworytką tej rywalizacji i potwierdziła to na korcie. Sabalenka potrzebowała dwóch setów, by ograć Navarro 6:3, 7:6(2) i tym samym drugi sezon z rzędu zameldowała się w finale nowojorskiej imprezy.
Białorusinka znakomicie rozpoczęła spotkanie, ponieważ przełamała rywalkę na dzień dobry. Znakomitym bekhendem po linii udało jej się wypracować break pointa, a chwilę później forhend w siatkę wpakowała Amerykanka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
W kolejnym gemie bardzo dobrze funkcjonował return Navarro. Dodając do tego błędy rywalki, ostatecznie udało jej się wypracować dwa break pointy. Mimo że Sabalenka obroniła pierwszy serwisem, to przy kolejnym wyrzuciła bekhend.
Problemy Amerykanki powróciły jednak podczas szóstego gema. Dwie pomyłki nałożyły na nią presję, a przy tym napędziły rywalkę, która podczas trzeciej wymiany posłała kapitalny return. Powtórzyła to przy drugim break poincie, a następnie poszła do siatki i dzięki temu wyszła na prowadzenie 4:2.
Navarro ponownie mogła od razu odrobić stratę, lecz przy break poincie wpakowała return w siatkę. Ostatecznie Białorusinka utrzymała podanie i do samego końca seta nie dała już żadnych szans rywalce, by ta wróciła do gry.
Początek II partii przebiegł pod dyktando tenisistek, które serwowały. Jednak w piątym gemie pojawiły się pierwsze problemy ze strony Amerykanki, a sprawiły własne błędy, a do tego wygrywający odwrotny kros forhendowy Sabalenki, dający jej break pointa. Chwilę później pomyliła się Navarro i miała spory problem.
W kolejnym gemie serwisowym rywalki Białorusinka wypracowała sobie break pointy, które mogły dać jej autostradę do zakończenia meczu. Jednak jej błędy sprawiły, że ostatecznie Navarro wyszła z opresji i wciąż była w grze.
Jednak w dziesiątym gemie Sabalenka serwowała na zwycięstwo w meczu, a co za tym idzie awans do finału. W takim momencie niżej notowana tenisistka ryzykowała i to przyniosło efekt. Wypracowała bowiem dwa break pointy i ostatni z nich przyniósł efekt, bo nieudany bekhend rywalki sprawił, że zrobiło się 5:5.
Ostatecznie o końcowym wyniku II partii zadecydował tie-break. W nim po podwójnym błędzie rywalki Amerykanka wyszła na 2-0. Wówczas jednak rozpoczął się koncert ze strony drugiej rakiety świata.
Najpierw doprowadziła do remisu 2-2, a chwilę później przy serwisie przeciwniczki objęła prowadzenie 3-2. Do zmiany stron doszło w momencie, gdy Sabalenka prowadziła już 4-2 i zbliżała się do zakończenia meczu.
Navarro mimo udanego startu tie-breaka, to w kolejnych wymianach nie potrafiła się odnaleźć. Błąd w pierwszej wymianie po zmianie stron sprawił, że Białorusinka miała już pięć punktów. W kolejnej wymianie przy podaniu przeciwniczki wypracowała piłkę meczową, a w kolejnej wymianie postawiła kropkę nad "i" smeczem przy siatce.
W trzecim bezpośrednim starciu Sabalenka okazała się lepsza od Navarro, pierwszy raz pokonując ją na korcie twardym. Dzięki temu Białorusinka tak samo, jak rok temu powalczy o tytuł wielkoszlemowego US Open. Teraz jednak nie zmierzy się w finale z Gauff, lecz z drugą rakietą USA Jessiką Pegulą, która w ćwierćfinale odprawiła Igę Świątek.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 75 mln dolarów
czwartek, 5 września
półfinał gry pojedynczej:
Aryna Sabalenka (2) - Emma Navarro (USA, 13) 6:3, 7:6(2)
Nie jest na dopingu