Iga nie wystartowała w kilku kolejnych imprezach dużej wagi, jeśli patrzeć na liczbę punktów, które dzięki występom mogła dopisać do konta w rankingu WTA. Trudno więc przypuszczać, aby swój krok planowała z dużym wyprzedzeniem. Oczywiście, najistotniejsze części sezonu już minęły, jednak pozwolenie na to, aby przewaga w rankingu błyskawicznie topniała, na pewno nie było łatwą decyzją. Współpraca musiała wyczerpać się do cna.
W drugiej części sezonu było widać, że forma Igi jest daleka od tego, czego ona sama by oczekiwała. Nie brakowało wysokiego poziomu na korcie, ale w sytuacjach kluczowych często nie potrafiła postawić się rywalkom. Iga potrzebowała przełomu, który nie nadszedł. A właściwie nadszedł, ale nie w kształcie, którego byśmy oczekiwali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje
Sztab Polki stanowi mocno hermetyczną grupę. Kontakt z mediami jest ograniczony, przez co bardzo rzadko dochodzi do ujawnienia kulisów konkretnych posunięć. Stąd dywagacje, kto w sztabie pociąga za sznurki, a dokładniej, kto wpływa na decyzje Igi (a tym teraz są przepełnione social media) wydają się być pozbawione merytoryki. Choćby ze względu na brak dokładnych informacji i stanowiska "drugiej strony".
Ja sam w sprawie wycofania Igi z turnieju w Wuhan otrzymałem tylko informację będącą w dużej mierze kopią tej opublikowanej przez organizatorów turnieju.
"Po tym, jak zaszła bardzo ważna zmiana w moim zespole sportowym, zdecydowałam się wycofać z turnieju w Wuhan. Jest mi przykro, bo wiem, że kibice w Chinach i nie tylko czekają, żeby zobaczyć mnie na korcie, ale mam ogromną nadzieję, że wszyscy zrozumieją, że potrzebuję trochę czasu. Razem z moim zespołem poświęcamy teraz czas i energię na to, żeby sprawnie przejść przez ten istotny dla nas proces, jakim jest zmiana trenera tenisa / Iga Świątek".
Trener Tomasz Wiktorowski, jak mi napisał, na razie nie będzie komentował sytuacji. "Niech na spokojnie minie trochę czasu. Na razie nie będę udzielał wywiadów". Nie ma więc powodu, aby autorytarnie komentować całą sprawę z perspektywy osób, które wiedzą o niej najmniej.
Na pewno, poza całym zamieszaniem, które w mediach wywołała decyzja i brak startów w kolejnych turniejach, trzeba przyznać, że rozstania Igi z trenerami, w obu przypadkach, są niezwykle uprzejme, z mnóstwem szacunku do lat współpracy. Tak to wyglądało w przypadku Piotra Sierzputowskiego, jak i obecnie.
"Jego doświadczenie, analityczne i strategiczne podejście i ogromna wiedza o tenisie sprawiły, że parę miesięcy później zaczęłam osiągać sukcesy, o których nawet nie marzyłam" - tak brzmi część komunikatu o rozstaniu z Wiktorowskim.
Gdyby każde zakończenie współpracy w polskim sporcie, przynajmniej w komunikacji zewnętrznej, wyglądało tak uprzejmie i godnie, to klimat wokół kolejnych decyzji choćby w piłce nożnej miałby w sobie dużo z rywalizacji fair play, której na co dzień często brakuje.
Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty