Pokazówka niezbyt pokaźna

Kto tęsknił za J&S Cup ten z pewnością wzdychał za nim dalej oglądając pierwszy pojedynek imprezy pokazowej. Już na pierwszy rzut oka widać było różnicę – turniej został wyzuty z emocji i publiczności. Na korcie co prawda jak najbardziej ekscytująca para, na trybunach zaś kibiców mniej niż nieraz na meczach eliminacji. Nieobecni jednak nie mają co żałować, jako, że panie swą grą wpisały się w senną i nudnawą atmosferę panującą na trybunach.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz przebiegał jednostajnie w rytm kolejnych przełamań serwisowych. Lindsay Davenport grająca pierwszy raz od trzech lat na nawierzchni ziemnej wyraźnie miała problemy z dostosowaniem się do nowych warunków. Brakowało jej regularności, popełniała liczne błędy wskutek nie najlepszego poruszania się po korcie. Nieliczne przebłyski w jej grze, głównie w postaci kończących forehandów przechodziły jednak jakby niezauważone.

Maria Kirilenko przy tak grającej przeciwniczce nie musiała się wznosić na wyżyny umiejętności. Proste przebijanie płaskiej piłki i częste zmiany kierunków były wystarczająco skuteczną taktyką. W drugim secie emocji nie było więcej niż w pierwszym, bardziej wyrównała się za to walka. Aż do tie-breaku panie nie potrafiły zrobić należytego użytku z własnego podania. W decydującym momencie Lindsay popełniła kolejne błędy i niejako na własne życzenie zakończyła mecz porażką w dwóch setach.

Zwyciężczyni zadowolona była nie tylko z samego faktu zwycięstwa ale też ze swej gry: Cieszę się ze sposobu w jaki dzisiaj grałam. Zdaję sobie jednak sprawę, że Lindsay nie mogła być w najwyższej dyspozycji skoro nie grała na ziemi od tak długiego czasu. Na turnieju pokazowym cały cykl treningowy wygląda jednakowo jak na normalnym turnieju WTA, jednak na samym meczu nie jest się tak zdenerwowanym i można do gry podejść spokojnie i na luzie.

Wynik meczu:

Maria Kirilenko (Rosja) - Lindsay Davenport (USA) 6:3, 7:6

Źródło artykułu: