Brutalne słowa o grze Świątek. "Nie radziła sobie"

Getty Images / Robert Prange/ / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange/ / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek zakończyła występ w WTA Finals już na fazie grupowej. - Wydawało się, że jest OK, ale mecz z Gauff udowodnił, że do najlepszej dyspozycji jest Polce bardzo daleko - mówi WP SportoweFakty komentator Tomasz Wolfke. Opowiada o powodach.

Po wygranej z Darią Kasatkiną 6:1, 6:0 Iga Świątek musiała obserwować mecz Coco Gauff z Barborą Krejcikovą. Polka potrzebowała zwycięstwa Amerykanki, by awansować do półfinału WTA Finals.

Niestety, tak się nie stało. Czeszka wygrała 7:5, 6:4 i to ona znalazła się w najlepszej czwórce. - Nie wygląda to na to, że Coco Gauff po zapewnieniu sobie awansu odpuściła sobie mecz z Czeszką. Amerykanka dawała z siebie wszystko w ostatnim meczu fazy grupowej, by uniknąć w półfinale liderki rankingu WTA Aryny Sabalenki - zaznacza ceniony dziennikarz i autor książek Tomasz Wolfke.

To był największy błąd Świątek?

Tym samym ostatni indywidualny turniej nie potoczył się po myśli wiceliderki rankingu. Polka wprawdzie wygrała z Barborą Krejcikovą 4:6, 7:5, 6:2 i Darią Kasatkiną 6:1, 6:0, ale w kluczowym spotkaniu uległa Coco Gauff 3:6, 4:6.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent

- W meczu z Krejcikovą szukała rytmu przez pierwszą godzinę gry. To normalne po tak długiej przerwie. Później nagle się uspokoiła i odwróciła mecz ze stanu 4:6, 0:3. Wydawało się, że jest OK, ale mecz z Gauff udowodnił, że do najlepszej dyspozycji jest Polce bardzo daleko. To był występ na 60-70 proc. możliwości Polki - tłumaczy nasz rozmówca.

Opowiada, że nie ma co doszukiwać się jeszcze śladów nowego trenera w grze Igi Świątek. Polka trenowała z Wimem Fissettem zaledwie 10 dni przed wyjazdem na turniej WTA Finals. - Cała praca pójdzie już na poczet przyszłego sezonu - mówi.  Zauważa jednak inny powód odpadnięcia Polki już po fazie grupowej.

- Ta dwumiesięczna przerwa po US Open odbiła się ogromną czkawką. Zostaje niedosyt. Pewnie już nigdy się nie dowiemy, dlaczego przez dwa miesiące nie grała. Była zdrowa fizycznie, ale ewidentnie nie radziła sobie z jakimiś problemami emocjonalnymi. Mam nadzieję, że to ostatnia taka przerwa, bo kalendarz tenisowy jest brutalny i trzeba grać przez 10 miesięcy w roku - twierdzi dziennikarz.

Wielkie trofeum dla Polski?

Dla Igi Światek to jednak nie jest koniec sezonu. Polka wystąpi jeszcze w reprezentacyjnym turnieju - Pucharze Billie Jean King. W ostatnich dwóch sezonach się na to nie zdecydowała ze względu na bardzo wymagający terminarz, gdy oba turnieje niemal nakładały się na siebie.

- Cieszę się, że Iga po dwóch latach absencji wystartuje w turnieju. Myślę, że to był cichy punkt porozumienia pomiędzy nią a Dawidem Celtem (kapitan reprezentacji - przyp. red.), który pomagał Polce po odejściu Tomasza Wiktorowskiego. Pomiędzy nimi jest dobra chemia - opowiada dziennikarz.

Finał Pucharu Billie Jean King odbędzie się w dniach 13-20 listopada w Maladze. Biało-Czerwone w pierwszej rundzie zmierzą się z gospodyniami turnieju Hiszpankami. Według naszego rozmówcy, reprezentacja Polski może zajść bardzo daleko.

- Już podczas poprzednich dwóch edycji reprezentacja Polski z Igą Świątek byłaby faworytem Pucharu Billie Jean King. Teraz też tak będzie. Magdalena Fręch jest w życiowej formie, Magda Linette w reprezentacji zawsze grała bardzo dobrze. Iga będzie gotowa także na grę w deblu, jeśli on będzie decydował - przewiduje Tomasz Wolfke.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty