Polki w 1/8 finału turnieju finałowego Pucharu Billie Jean King ograły Hiszpanki 2:0. Następnie poszły za ciosem i okazały się lepsze od Czeszek, tym razem zwyciężając 2:1.
O końcowym triumfie zadecydowały wygrane Igi Świątek w singlu i deblu, gdzie stworzyła parę wraz z Katarzyną Kawą. Wcześniej po trzysetowym boju swój pierwszy mecz w tej imprezie przegrała Magdalena Fręch.
Pojedynek wytłumaczył wybór kapitana
Wcześniej w rywalizacji z Hiszpankami zamiast Fręch wystąpiła Magda Linette. Stoczyła ona blisko czterogodzinny bój z Sarą Sorribes, ale ostatecznie zwyciężyła. Wybór niżej notowanej Polki zadziwił sporo osób, lecz rywalizacja z Czeszkami pokazała, że był on wówczas słuszny.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
- Patrząc na pierwszy set meczu Magdaleny Fręch, to jeżeli byliśmy zaskoczeni tym, że Magda Linette wystąpiła wcześniej zamiast Fręch, to chyba dało nam to odpowiedź, iż Dawid Celt doskonale widział, kto jest w lepszej dyspozycji. Mimo że Linette męczyła się z Sarą Sorribes, to nie zagrała żadnej tak katastrofalnej partii jak Fręch - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Dembek, były tenisista, a obecnie trener.
Od razu jednak wytłumaczył, co mogło być powodem takiej dyspozycji 25. rakiety świata. - To jest jednak specyficzny moment w sezonie. Fręch była już na wakacjach, wróciła później do treningów, ale widać było brak solidności w pierwszym secie, a to ją charakteryzuje. Później wróciła do gry, ale dało się zauważyć, iż fizycznie nie była gotowa na takie granie.
Zauważył to u Igi. "Trochę niepokojące"
Świątek musiała ratować naszą drużynę przed porażką i ta sztuka jej się udała. Mimo że ponownie stoczyła trzysetowy bój, to ostatecznie pokonała Lindę Noskovą.
- Noskova zaliczyła pierwszy występ od US Open, ale w takich warunkach zawsze będzie niebezpieczna. Przysporzyła co prawda problemów, ale w kluczowych momentach trzeciego seta Iga zagrała ona znakomicie. Od stanu 4:4 weszła na wyższy poziom - przyznał nasz rozmówca.
Dodał jednak, że ich rywalizacja nie musiała trwać blisko trzy godziny. - Myślę jednak, że Polka była w stanie zamknąć ten mecz wcześniej. Mam jednak wrażenie po igrzyskach olimpijskich, iż Iga nie potrafi w spotkaniu postawić kropki nad "i". Zawsze była bezwzględna, gdy złapała swoje momentum, a teraz trochę wypuszcza te mecze z rąk - ocenił współtwórca kanału Sofa Sportowa.
Dembek podkreślił jednak, że ognisko takiego problemu jest niewiadomą. - Wtedy zawodzi serwis i forhend, Noskova dostawała wolne podania i wybierała kierunek, w którym kończyła Igę. To jest na pewno trochę niepokojące, ale dajmy czas, będzie okres przygotowawczy, co prawda niezbyt długi, ale to okazja do poprawy takich rzeczy. Nie wiem, czy to do końca typowo tenisowa sprawa, czy też sfera mentalna, ale to niepokoi. Teraz jednak najważniejsze jest to, że zanotowała wygraną - dodał.
Zaskoczyła wszystkich i została bohaterką
Jeżeli chodzi o zmagania deblowe, to tam dość niespodziewanie Kawa stworzyła parę ze Świątek. Jednak ich współpraca okazała się fenomenalna, a triumf 6:2, 6:4 w meczu na liderkę rankingu deblistek mówi sam za siebie.
- Czeszki w deblu były ogromnymi faworytkami. Jednak dało się zauważyć, że nasze tenisistki były bardziej głodne sukcesu. Katerina Siniakova, liderka rankingu deblistek, trochę zlekceważyła Kasię Kawę. Co prawda mogliśmy mieć o nią pewne obawy, lecz gra u boku Igi sprawiła, że poczuła się jakby grała z nią kilkunastokrotnie po jednej stronie siatki - ocenił były tenisista.
Zdaniem aktualnego trenera, to właśnie Kawa była tenisistką, która błyszczała. - Kasia wzięła sprawy w swoje ręce i moim zdaniem wyglądała na liderkę. Pokazała cały wachlarz uderzeń i należą jej się ogromne brawa.
- Myślę jednak, że Dawid Celt wystawiłby Magdę Linette zamiast Igi, gdyby ta była w pełni sił, ale wygląda na to, iż nie była. Ponadto wybór był także pomiędzy Chwalińską a Kawą i okazał się bardzo dobry - dodał.
Czas na półfinał. Rywal taki, że lepiej nie grać debla
W poniedziałek o godzinie 17:00 nasza kadra rozpocznie walkę o miejsce w finale. Po drugiej stronie siatki staną Włoszki na czele z Jasmine Paolini, mającą polskie korzenie. W tym sezonie 28-latka spisuje się kapitalnie w singlu oraz deblu.
- Włoszki mają bardzo mocny debel. Paolini i Sara Errani to złote medalistki igrzysk olimpijskich, więc mimo meczu z Czeszkami warto byłoby do niego nie dopuścić - stwierdził Dembek.
Nasz rozmówca bardziej obawia się pierwszego pojedynku w tej rywalizacji. - Jeżeli Iga dobrze się zregeneruje, to mam mniej obaw o jej mecz z Paolini niż o naszą drugą rakietę. Oczywiście Elisabetta Cocciaretto to też nie jest zawodniczka, która gra nie wiadomo jak groźnie, lecz styl Fręch i Linette charakteryzuje to, że zawsze będą zależne od rywalek. Jestem ciekawy, na kogo postawi trener Celt. Jeżeli w przypadku Linette nie było kontuzji i będzie gotowa, to myślę, że to ona wystąpi - ocenił.
Polki przystępowały do meczu z Hiszpankami i Czeszkami w roli faworytek i to nie zmieni się w przypadku starcia z Włoszkami. Jednak zdaniem byłego tenisisty, a obecnie trenera, teraz nasze szanse na sukces są większe.
- Na papierze byliśmy faworytami tego turnieju od początku, mamy najsilniejszy skład rankingowo, lecz on nie gra. Mecz z Czeszkami da duży zastrzyk pewności siebie i myślę, że teraz jesteśmy większymi faworytkami niż przed poprzednim spotkaniem - zakończył Dembek.
Transmisja telewizyjna meczu Polska - Czechy na TVP Sport. Online w aplikacji wspomnianej stacji, a komplet relacji tekstowych na WP SportoweFakty.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty
A jak będzie, to się okaże.