28 listopada świat tenisa został zaskoczony wiadomością o wykryciu w organizmie Igi Świątek śladowych ilości trimetazydyny. Jak się okazało, substancja ta znalazła się w jej organizmie nieświadomie, poprzez zanieczyszczoną melatoninę.
Mimo to Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) zdecydowała się na zawieszenie Polki na miesiąc, co wywołało falę krytyki i dyskusji na temat podwójnych standardów w tenisie. Simona Halep, która sama miała w przeszłości problemy z testem antydopingowym, nie kryła swojego oburzenia. W pierwszej kolejności zamieściła długi wpis (więcej TUTAJ).
Z kolei w wywiadzie dla "The Telegraph" wróciła do tematu. Postanowiła odnieść się zarówno do sprawy Świątek, jak i Jannika Sinnera, który również został potraktowany dość łagodnie w porównaniu do innych.
W przypadku mowy o Polce Rumunka nie chciała wymienić jej nazwiska. - Te tenisistka, nie chcę podawać nazwiska, wiecie, o kim mówię, była zawieszona przez trzy tygodnie, następnie wystąpiła w dwóch turniejach, a potem ponownie została zawieszona. Co to ma być? Nie jestem tego w stanie zrozumieć. Uważam, że to niesprawiedliwe - grzmiała Halep.
W kontekście tej sytuacji eksperci podkreślają potrzebę większej przejrzystości w procedurach antydopingowych oraz lepszej kontroli nad stosowanymi suplementami. Problemy z zanieczyszczonymi środkami, jak w przypadku Świątek, zwracają uwagę na konieczność reform w tej dziedzinie, aby chronić integralność sportu i zawodników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki