Zostawił tenis dla lotniska i znalazł miłość. Wrócił z przytupem

Instagram / Na zdjęciu: Harri Heliovaara
Instagram / Na zdjęciu: Harri Heliovaara

Dobiega końca 2024 rok, który Harri Heliovaara zapamięta najpewniej do końca życia. Fiński tenisista swego czasu porzucił sport dla pracy na lotnisku, gdzie poznał swoją żonę. Po powrocie osiągnął wielki sukces, bowiem w lipcu wygrał Wimbledon.

W tym artykule dowiesz się o:

Od 2008 roku Harri Heliovaara należał do grona zawodowych tenisistów. Wówczas można było oczekiwać, że stanie się zawodnikiem, o którym usłyszy świat w kontekście czołowych deblistów. Powód? W 2007 r. wygrał juniorski wielkoszlemowy Australian Open właśnie w grze podwójnej.

Oczywiście Heliovaara próbował swoich sił zarówno w singlu, jak i w deblu. Tyle tylko, że w rywalizacji indywidualnej nigdy nie notował wielkich wyników. W 2018 roku wygrał turniej rangi ITF w Loughborough, a najwyżej w światowym rankingu ATP był na 194. miejscu.

W grze podwójnej również nie wszystko układało się po jego myśli. Po trzech latach od rozpoczęcia profesjonalnej kariery wygrał turniej rangi ATP Challenger w Taszkencie. Kolejne zwycięstwa miały miejsce dopiero w 2018 roku.

ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"

Miał 24 lata. Całkowicie zmienił swoje życie

W tym miejscu warto wyjaśnić, że był jeden ważny powód, dla którego kolejne sukcesy osiągnął tak późno. Otóż w 2013 roku Heliovaara podjął trudną decyzję o zakończeniu sportowej kariery.

"Moje ciało było dość złamane, moja wiara we własne działania i szanse na sukces dość niska, a kwestie finansowe były sporym wyzwaniem. Ogólnie rzecz biorąc, czułem, że osiągnąłem w swojej karierze tenisowej poziom, który był osiągalny, czyli pierwszą "200" w grze pojedynczej i blisko pierwszej "100" w grze podwójnej. Wcale nie byłem zawiedziony, wręcz przeciwnie, bardzo dumny z tego, co osiągnąłem w swojej karierze!" - pisał wówczas Fin na prowadzonym przez niego blogu.

Heliovaara nie należał do grona tenisistów, którzy stawiają wszystko na jedną kartę i uważają sport jako jedyną drogę dla siebie. Miał on świadomość, że może dojść do tego, iż właśnie po odwieszeniu rakiety na kołku nie będzie mógł pozwolić sobie tylko i wyłącznie na emeryturę.

"Interesowały mnie inne rzeczy w życiu. Zawsze myślałem, że istnieje plan B dla tenisa, czyli ukończenie szkoły średniej, złożenie aplikacji i dostanie się na Uniwersytet. Od początku było jasne, że będę grać w tenisa tak długo, jak będę będę miał na to ochotę, a potem zrobię karierę zawodową, jeśli sytuacja finansowa nie pozwoli mi przejść na emeryturę bezpośrednio po zakończeniu kariery tenisisty. Jako osoba głodna sukcesu myślałem oczywiście, że w życiu zawodowym równie dobrze można doświadczyć wspinania się na sam szczyt, a moją wymarzoną pracą było zostać kiedyś dyrektorem generalnym dużej firmy - wyznał tenisista, który w momencie zakończył karierę w wieku 24 lat.

W kwietniu 2013 roku Fin pożegnał się z kibicami. Miało to miejsce podczas Pucharu Davisa, kiedy to wystąpił po raz ostatni, reprezentując barwy narodowe.

Szybko rozpoczął nowe życie

Heliovaara nie był osobą, która po zakończeniu kariery miała problem ze znalezieniem nowej drogi. Bardzo szybko udało mu się rozpocząć pracę w nowym miejscu, które zupełnie odbiegało od tego, co robił jeszcze kilka tygodni wcześniej.

Fin został bowiem doradcą pasażerów na lotnisku w Helsinkach, gdzie pracował na pół etatu z uwagi na studia. Miejsce to zapewne odwiedzał niejednokrotnie z uwagi na tenisową karierę, podczas której samoloty to praktycznie główny środek transportu.

24-letni wówczas Heliovaara odnalazł się w nowym miejscu pracy, mimo iż musiał mierzyć się ze zmianami od godziny 5. Na tyle, że postanowił pozostać przy branży lotniczej, która była dla niego również pasją, ale pójść o kilka kroków dalej. Jego celem było bowiem zostanie pilotem.

Fin jednak szybko musiał porzucić wspomniane marzenie, ponieważ nie zdał testów medycznych. Wszystko z uwagi na to, że zdiagnozowano u niego zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, co wcześniej sprawiało problemy na korcie. W 2016 roku lekarze znaleźli jednak skuteczny lek, przez co Heliovaara co cztery tygodni musi podawać sobie zastrzyk, ale dzięki temu żyje mu się lepiej.

Były wówczas tenisista, który dzięki tej pracy poznał swoją obecną żonę Sini, nadal chciał się jednak rozwijać, czego efektem był staż w dużej firmie konsultingowej. Jednak już wtedy niejako wrócił do sportu, rozpoczynając również pracę w Fińskiej Federacji Tenisowej, która miała niepełny wymiar.

To wtedy Heliovaara przekonał się, że należy do grupy osób, które nie odnajdą się w korporacji. "16-godzinny dzień pracy nie pozostawiał mi żadnych możliwości na hobby, ani nic innego poza pracą w dni powszednie, a w weekendy nie mogłem zrobić nic poza odpoczywaniem. Byłem też zaskoczony, jak ludzie w firmie byli podekscytowani wykonaniem tej pracy. Mi osiąganie dobrych wyników lub kończenie ładnej prezentacji nie dawało takich samych kopów, jak innym. Czy naprawdę tak będzie wyglądało życie zawodowe przez następne 40 lat?" - zastanawiał się wówczas.

Po czterech latach wrócił do tenisa

W końcu jednak doszło do momentu, w którym Heliovaara, jak wielu innych tenisistów, zdecydowało się na powrót do sportu. Jednak gdyby ten nie pochodził z Finlandii, możliwe, że nawet by do tego nie doszło.

Sytuacja wyglądała bowiem następująco. Mimo że nie grał on od czterech lat, to został poproszony o występ w meczu Pucharu Davisa, ponieważ Finlandia, której kadra nie jest zbyt szeroka, nie miała tenisisty, by wystawić go we wspomnianym turnieju.

To właśnie za sprawą tamtego występu Heliovaara w 2017 r. ostatecznie wznowił karierę tenisową. Rok później mógł cieszyć się z pierwszego tytułu po powrocie, kiedy to w lipcu wygrał imprezę rangi ATP Challenger w Bastad.

Dla Fina ważne było jednak to, że rozwijał się z roku na rok. W 2021 r. wygrał pierwszy turniej rangi ATP w Marsylii, a kilka miesięcy później dokonał tego również w Moskwie. Z kolei w 2022 odniósł najcenniejszy sukces w Hamburgu.

Odpuścił wielki turniej. Rok później wrócił z przytupem

Natomiast w 2023 roku udowodnił, że tenis nie jest dla niego najważniejszy. Mimo miejsca w pierwszej dziesiątce światowego rankingu deblistów zrezygnował z występu w wielkoszlemowym Wimbledonie z uwagi na narodziny drugiego dziecka.

W maju 2021 roku Heliovaara został ojcem po raz pierwszy. Z uwagi na to, że kolejne miało przyjść pod koniec czerwca, Fin odpuścił start w jednej z największych imprez na rzecz rodziny. Jego deblowy partner Lloyd Glasspool poparł go w tej decyzji.

Warto również dodać, że pierwsze dziecko Fina miało wpływ na to, jak rozwinęła się jego kariera. W 2022 roku obudził go płacz córki i dzięki temu zobaczył 20 telefonów od Glasspoola, który chciał przekazać, iż zwolniło się miejsce w turnieju rangi ATP 1000 w Rzymie. Dla nich był to pierwszy start w takiej imprezie, gdzie osiągnęli ćwierćfinał.

2023 rok był dla niego ważny również z uwagi na największy sukcesów w mikście. Razem z Anną Daniliną wygrali bowiem wielkoszlemowy US Open. Jednak w 2024 r. osiągnął coś, o czym nie zapomni nigdy.

Otóż Fin, który sezon wcześniej odpuścił Wimbledon, wystąpił w nim wspólnie z Henrym Pattenem i nie mieli sobie równych. Tym samym Heliovaara po raz pierwszy w karierze wygrał wielkoszlemowy turniej w deblu, dokładając do tego jeszcze 5 tytułów (3 ATP i 2 ATP Challenger).

- Bez leku prawdopodobnie nie grałbym w tenisa. Gdyby nie odpowiednie lekarstwo, nie wróciłbym do tenisa i byłbym gdzie indziej, pracując w biurze i nie cieszą się tym tak bardzo, jak tenisem teraz - mówił 35-latek jeszcze przed triumfem w Wielkiej Brytanii.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)