Na początku XXI wieku Lleyton Hewitt był zaliczany do ścisłego światowego topu. Wygrał US Open 2001 i Wimbledon 2002 oraz wspiął się na pierwsze miejsce w rankingu ATP. "Rusty" wygrał w sumie 30 turniejów głównego cyklu. Karierę oficjalnie zakończył w 2016 roku. Po dostąpieniu licznych zaszczytów powierzono mu funkcję kapitana drużyny narodowej w Pucharze Davisa.
Teraz w ślady Hewitta chce iść jego syn, Cruz. 16-latek otrzymał dziką kartę do eliminacji do Australian Open 2025. W swoim debiucie w wielkoszlemowych kwalifikacjach zmierzył się z doświadczonym Nikołozem Basilaszwilim. Gruzin, były 16. tenisista świata, wygrał ten pojedynek 6:1, 6:4.
Występ Hewitta juniora oglądała jego rodzina oraz przyjaciele. Nie zabrakło kilku okrzyków "come on!", które w przeszłości wygłaszał jego ojciec, aby zachęcić się do lepszej gry. Ogólnie mimo porażki występ klasyfikowanego na 1263. pozycji nastolatka został oceniony obiecująco.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii
Z drugiej strony po zakończeniu pojedynku Hewitt odmówił komentarza dziennikarzom. Organizatorzy skutecznie zablokowali przedstawicielom mediów możliwość zadawania pytań. Po otrzymaniu dzikiej karty do eliminacji do Australian Open 2025 Cruz spotkał się z krytyką, bo pojawiły się głosy, że jest faworyzowany ze względu na ojca. Dzikie karty przyznaje formalnie Tennis Australia, ale dużą rolę w tym procesie odgrywają kapitanowie drużyn narodowych.
Dziennikarze nie uzyskali komentarza Cruza Hewitta, ale za to wypowiedział się Basilaszwili. Gruzin docenił postawę swojego młodego przeciwnika. W rozmowie z portalem nine.com.au padły naprawdę miłe słowa.
- Cruz pokazał się i zagrał bardzo dobrze, zważywszy że właśnie skończył 16 lat - stwierdził 32-letni Gruzin. Dodał przy tym, że nie narzekał na mniejsze wsparcie ze strony kibiców, którzy, co naturalne, dopingowali swojego reprezentanta. - Myślę, że publiczność nie była irytująca. Było całkiem uczciwie na trybunach - wyznał.