W wieku 16 lat zagrał w eliminacjach do Australian Open. To syn legendy

PAP/EPA / JAMES ROSS / Na zdjęciu: Cruz Hewitt
PAP/EPA / JAMES ROSS / Na zdjęciu: Cruz Hewitt

We wtorek dokończono rywalizację w I rundzie kwalifikacji do wielkoszlemowego Australian Open 2025. Debiutu doczekał się Cruz Hewitt, który jest synem legendy światowego tenisa.

Na początku XXI wieku Lleyton Hewitt był zaliczany do ścisłego światowego topu. Wygrał US Open 2001 i Wimbledon 2002 oraz wspiął się na pierwsze miejsce w rankingu ATP. "Rusty" wygrał w sumie 30 turniejów głównego cyklu. Karierę oficjalnie zakończył w 2016 roku. Po dostąpieniu licznych zaszczytów powierzono mu funkcję kapitana drużyny narodowej w Pucharze Davisa.

Teraz w ślady Hewitta chce iść jego syn, Cruz. 16-latek otrzymał dziką kartę do eliminacji do Australian Open 2025. W swoim debiucie w wielkoszlemowych kwalifikacjach zmierzył się z doświadczonym Nikołozem Basilaszwilim. Gruzin, były 16. tenisista świata, wygrał ten pojedynek 6:1, 6:4.

Występ Hewitta juniora oglądała jego rodzina oraz przyjaciele. Nie zabrakło kilku okrzyków "come on!", które w przeszłości wygłaszał jego ojciec, aby zachęcić się do lepszej gry. Ogólnie mimo porażki występ klasyfikowanego na 1263. pozycji nastolatka został oceniony obiecująco.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii

Z drugiej strony po zakończeniu pojedynku Hewitt odmówił komentarza dziennikarzom. Organizatorzy skutecznie zablokowali przedstawicielom mediów możliwość zadawania pytań. Po otrzymaniu dzikiej karty do eliminacji do Australian Open 2025 Cruz spotkał się z krytyką, bo pojawiły się głosy, że jest faworyzowany ze względu na ojca. Dzikie karty przyznaje formalnie Tennis Australia, ale dużą rolę w tym procesie odgrywają kapitanowie drużyn narodowych.

Dziennikarze nie uzyskali komentarza Cruza Hewitta, ale za to wypowiedział się Basilaszwili. Gruzin docenił postawę swojego młodego przeciwnika. W rozmowie z portalem nine.com.au padły naprawdę miłe słowa.

- Cruz pokazał się i zagrał bardzo dobrze, zważywszy że właśnie skończył 16 lat - stwierdził 32-letni Gruzin. Dodał przy tym, że nie narzekał na mniejsze wsparcie ze strony kibiców, którzy, co naturalne, dopingowali swojego reprezentanta. - Myślę, że publiczność nie była irytująca. Było całkiem uczciwie na trybunach - wyznał.

Komentarze (0)