W czwartek Iga Świątek rozegrała pierwszy mecz w turnieju w Madrycie. Była to konfrontacja w II rundzie z Alexandrą Ealą (w I dostała wolny los), w której rozstawiona z numerem drugim tenisistka okazała się mocniejsza. Do pokazania wyższości potrzebowała trzech setów, ponieważ w pierwszym wygrała tenisistka z Filipin. Po ponad godzinie Polka mogła triumfować, a jeszcze na korcie opowiedziała o swoich wrażeniach.
- Nie jest łatwo wejść w turniej, ale uwielbiam tu grać. Jestem dumna z tego, jaką formę pokazałam w dwóch ostatnich edycjach - mówi Iga Świątek.
We wspomnianych edycjach imprezy w Madrycie liderka polskiego tenisa raz zatriumfowała i raz awansowała do finału.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
- Warunki w tym sezonie są inne. 10 stopni więcej na termometrze, a do tego czuję, że korty są szybsze. Nie jest to taka klasyczna mączka, więc trzeba mądrze grać. Wybierać taktykę, czasem zagrać bardziej płasko, czasem z większą rotacją. Postaram się dostosować i cieszę się, że kolejny mecz jest przede mną - porównuje Polka.
Iga Świątek poznała już drugą przeciwniczkę. W trzeciej rundzie spotka się na korcie z Lindą Noskovą. Czeszka, podobnie jak Alexandra Eala, jest tenisistką młodej generacji, która potrafiła już w przeszłości zajść za skórę Polce.
- Zawsze gramy ze sobą niesamowite mecze. Szykuje się dobra zabawa, a skupiam się na mojej dyspozycji - podsumowuje Iga Świątek.
I słusznie bo w tym turnieju niczego jeszcze nie pokazała.