W niedzielę (27 kwietnia) Aryna Sabalenka rywalizowała w 1/16 finału turnieju WTA 1000 w Madrycie. Rywalką liderki światowego rynku była Elise Mertens. Dość niespodziewanie Białorusinka napotkała na problemy.
Sabalenka przegrała pierwszego seta (3:6), po czym udała się na przerwę toaletową. W momencie powracania na kort do zawodniczki kilka słów skierowała osoba z jej teamu. To ewidentnie ją zdenerwowało.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
Białorusinka wykonała lekceważący gest - machnęła rękami. Nie umknęło to uwadze komentującemu to spotkanie w Canal+ Sport Dawidowi Celtowi. Prywatnie mąż Agnieszki Radwańskiej nie gryzł się w język.
- Takie zachowanie słabe. Nie lubię czegoś takiego mówiąc szczerze. Takie machnięcie ręką jak do psa albo kota. Nie chcę używać mocnych słów, ale z mojej perspektywy było to bardzo nieeleganckie. Zachowanie na zasadzie "spadaj". Jak tak, to po co trener ma tam siedzieć, po co mu płacisz, po co go zatrudniasz? - mówił Celt.
Po pierwszym secie gra Sabalenki diametralnie się odwróciła. Liderka rankingu WTA wygrała drugą (6:2) i trzecią (6:1) partię, dzięki czemu awansowała do kolejnej fazy turnieju.
Kolejną rywalką Białorusinki będzie Peyton Stearns. Spotkanie to miało odbyć się w poniedziałek (28 kwietnia), jednak ze względu na problemy w Hiszpanii starcie zostało przełożone.