Iga Świątek w poprzednich spotkaniach w Madrycie zaprezentowała bardzo waleczną postawę. W meczu otwarcia zrewanżowała się Alexandrze Eali za ćwierćfinałową porażkę w Miami, a później odprawiła w dwóch setach Lindę Noskovą. Miejsce w najlepszej "ósemce" dała jej wygrana po trzysetowej batalii z Dianą Sznaider.
O półfinał obrończyni tytułu powalczyła z Madison Keys. Stawką tego meczu był nie tylko awans, ale też rewanż za ostatni pojedynek. W półfinale Australian Open Amerykanka obroniła bowiem piłkę meczową i pokonała naszą zawodniczkę, by później sięgnąć po końcowy triumf. Bilans dotychczasowych spotkań przemawiał jednak na korzyść wiceliderki rankingu, która wygrała cztery z sześciu starć. Jeden z triumfów odniosła w półfinale ubiegłorocznych zmagań w Madrycie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
Światek niestety nie rozpoczęła najlepiej, bowiem już w pierwszym gemie dała się przełamać. Problemów przy własnym podaniu nie miała za to Amerykanka, która po obronionym serwisie "na czysto" podwyższyła swoją przewagę i uciekła na 3:0. W grze obrończyni tytułu było sporo nerwowości, co przekładało się na własne błędy.
Czas mijał, a Keys kontynuowała spokojną i pewną grę. Obroniła serwis i dołożyła trzecie przełamanie z rzędu, gdzie sama nie musiała bronić ani jednego break pointa. Mistrzyni Australian Open była nie do ruszenia i choć Świątek powalczyła w ostatnim gemie, Amerykanka po 23 minutach gry wygrała 6:0.
Wiceliderka rankingu zdecydowała się na przerwę toaletową, co przyniosło efekt. Już w pierwszym gemie zaprezentowała ona zupełnie inną postawę, przede wszystkim serwisową. Choć rywalka odpowiedziała utrzymanym podaniem, później nie miała już zbyt wiele do powiedzenia na korcie. Świątek wygrała trzy gemy z rzędu, zanotowała pierwsze przełamanie i wyszła na 4:1.
Z pewności siebie i spokoju Keys z pierwszej partii nic nie zostało. To ona popełniała więcej błędów, do czego zmuszała ją znacznie lepsza postawa rywalki. Polka zdołała ponownie odebrać podanie Amerykance. Po chwili serwowała na zamknięcie seta, jednak wróciły demony z pierwszej partii w postaci własnych błędów, co pozwoliło Keys odrobić stratę przełamania.
Rywalka dołożyła utrzymanie podanie i zbliżyła się do wiceliderki rankingu WTA na dwa gemy. Świątek odpowiedziała jednak tym samym, wykorzystała drugą piłkę setową i wygrała 6:3. O losach awansu do półfinału zadecydowała więc trzecia partia.
Zapowiadała się ona na emocjonującą walkę, co pokazał już początek. Obie zawodniczki pilnowały swoich podań i nie dały rywalkom cienia szans na przełamanie. Przełom nastąpił w piątym gemie, kiedy Świątek co prawda zmarnowała dwa break pointy, ale trzecią okazję już wykorzystała.
Świątek poszła za ciosem i po obronieniu serwisu postarała się o drugie przełamanie. W tym momencie Keys była już całkowicie rozbita, co nie zapowiadało oporu z jej strony. Polka przypieczętowała awans do półfinału utrzymanym podaniem i triumfem 6:2. O miejsce w trzecim finale z rzędu nasza zawodniczka powalczy z Coco Gauff lub Mirrą Andriejewą.
Mutua Madrid Open, Madryt (Hiszpania)
ATP Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 8,055 mln euro
środa, 30 kwietnia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Iga Świątek (Polska, 2) - Madison Keys (USA, 5) 0:6, 6:3, 6:2