Trwający sezon nie jest udany dla Igi Świątek. Polka w początkowej fazie nie zdołała obronić tytułów w Dosze i Indian Wells. Kibice mieli nadzieję, że 23-latka odrodzi się na nawierzchni ziemnej, na której królowała w poprzednich latach, jednak tak też się nie stało.
W Stuttgarcie wiceliderka rankingu WTA odpadła w ćwierćfinale, a w Madrycie w półfinale. Największej porażki w tym sezonie doznała w Rzymie, gdzie odpadła już w trzeciej rundzie. Obrończyni tytułu przegrała w dwóch setach z Danielle Collins, a po meczu przyznała, że nie potrafiła pokazać swojej gry i nie czuła się gotowa do walki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Znalazła miłość. Córka gwiazdy sportu jest szczęśliwa
Szybkie odpadnięcie w stolicy Włoch sprawiło, że pojawiły się spekulacje na temat chęci ubiegania się Świątek o dziką kartę na jeden z turniejów przed Rolandem Garrosem. Mowa o zmaganiach rangi WTA 500 w Strasburgu lub turnieju WTA 250 w Rabacie.
Wątpliwości w rozmowie z serwisem polskieradio24.pl rozwiała PR menedżerka tenisistki, Daria Sulgostowska. - Plany się nie zmieniły i następnym turniejem jest Paryż - stwierdziła krótko.
Sulgostowska dodała, że Świątek teraz skupi się na regeneracji, a następnie powróci do treningów przed wielkoszlemowym turniejem w Paryżu. Będzie to ostatni niezwykle ważny punkt tego sezonu dla Polki, a zarazem ostatni tytuł do obrony. Roland Garros rozpocznie się 25 maja, a finał zaplanowano na 8 czerwca.
Świątek na paryskich kortach zdobyła już cztery wielkoszlemowe tytuły. Choć o powiększenie tego dorobku może być trudno, każde zwycięstwo będzie na wagę złota, a konkretnie cennych punktów rankingowych. Wiadomo już, że Polka po turnieju w Rzymie spadnie przynajmniej na 4. miejsce w światowym rankingu, a potknięcie w Paryżu (broni tam 2000 punktów) sprawi, że może być jeszcze gorzej.
Na Rolandzie pójdzie jeszcze szybciej - jeden mecz i ... można jechać na wakacje.