Hubert Hurkacz rozpoczął rywalizację w turnieju rangi ATP 1000 w Rzymie od drugiej rundy z uwagi na rozstawienie. Polak potrzebował dwóch setów, żeby pokonać Hiszpana Pedro Martineza 6:1, 7:5.
W kolejnej fazie imprezy niespodziewanie trafił na Marcosa Girona. Amerykanin sprawił sensację i wyeliminował swojego rodaka Taylora Fritza, obecnie 4. tenisistę światowego rankingu ATP. Jednak Polak znalazł sposób na Girona i pokonał go po trzysetowym boju 6:3, 1:6, 6:1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Poznajesz? Miss mundialu wszystkich zaskoczyła
Hurkacz znakomicie rozpoczął rywalizację, ponieważ zanotował przełamanie już przy pierwszej możliwej okazji. Błąd rywala dał mu trzeciego break pointa, podczas którego popisał się świetnym minięciem. Dzięki temu bardzo szybko udało mu się zbudować przewagę - 3:0.
Wrocławianin kontynuował dobrą grę i po szóstym gemie znalazł się na autostradzie do zakończenia seta. Zanotował bowiem kolejne przełamanie, ponownie wykorzystując trzeciego break pointa i tym samym zrobiło się 5:1.
Polak chwilę później wypracował piłkę setową, lecz wówczas ją zmarnował. Giron z kolei był w stanie przedłużyć rywalizację, notując przełamanie powrotne, jednak odrobił jedynie połowę strat.
We własnym gemie serwisowym Amerykanin również musiał bronić setbola po zagraniu w siatkę, ale podołał zadaniu. Jednak przy trzecim, który nasz tenisista wypracował już przy swoim serwisie, niżej notowany tenisista skapitulował po rewelacyjnej wymianie, w której popełnił błąd i w premierowej odsłonie przegrał 3:6.
II partia ponownie rozpoczęła się od wyniku 3:0, lecz tym razem na korzyść Girona. Co więcej, kolejne przełamanie również zanotował w momencie, gdy w poprzednim secie dokonał tego Hurkacz (5:1).
Jednak druga odsłona polsko-amerykańskiej rywalizacji zakończyła się szybciej niż poprzednia. Nasz tenisista, oprócz jednego utrzymanego podania, nie był w stanie wygrać więcej gemów, przez co przegrał 1:6 po tym, jak Giron posłał asa serwisowego przy piłce setowej.
Tym samym przed decydującym setem to Amerykanin był na fali. Jednak szybko okazało się, że nie miało to żadnego znaczenia. Wrocławianin już w pierwszych gemach trzeciej partii pokazał, iż kompletnie nie przejął się tym, co wydarzyło się kilkanaście minut temu.
Po dwóch gemach Hurkacz prowadził z przełamaniem (2:0), a jego rywal nie miał na koncie ani jednego punktu. Zmieniło się to w trzecim, kiedy Giron skarcił go za pójście do siatki, lecz Polak pewnie utrzymał podanie i tak samo jak w premierowej odsłonie prowadził 3:0.
Nasz tenisista był w stanie kontynuować znakomitą grę w czwartym gemie, kiedy to wypracował trzy break pointy (40:0) za sprawą świetnych uderzeń, a także błędów rywala. Ostatecznie udało mu się wykorzystać ostatniego z nich, a następnie wrocławianin ekspresowo wyserwował sobie prowadzenie 5:0!
Giron po raz pierwszy w tym secie utrzymał serwis (1:5), ale był to jedynie honorowy gem. Chwilę później Hurkacz po raz kolejny w trzeciej partii zaprezentował się z kapitalnej strony. Po tym, jak wypracował sobie trzy piłki meczowe, od razu zakończył pojedynek asem i zameldował się w czwartej rundzie turnieju w stolicy Włoch.
Polak, rozstawiony z numerem 30., zanotował 220. zwycięstwo w głównym cyklu. Teraz czeka go pojedynek o ćwierćfinał, w którym zmierzy się z Czechem Jakubem Mensikiem.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 8,055 mln euro
poniedziałek, 12 maja
III runda gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska, 30) - Marcos Giron (USA) 6:3, 1:6, 6:1