Coco Gauff była w finałach kolejnych turniejów WTA 1000, ale nie zdobyła trofeum ani w Madrycie, ani w Rzymie. Amerykanka przegrała w stolicy Hiszpanii z Aryną Sabalenką, a we Włoszech w sobotę z Jasminą Paolini. Finał zakończył się po dwóch setach, w których faworytka gospodarzy zwyciężała 6:4, 6:2. Krótko po finale, Coco Gauff, komplementowała triumfatorkę turnieju.
- Jasmine to niesamowita tenisistka i osoba, także zawsze trudno jest grać przeciwko niej. Powodzenia dla Ciebie również w finale debla - mówi Coco Gauff jeszcze na korcie.
- Dla mnie turniej w Rzymie był świetnym czasem. Poprawiłam najlepszy wynik i mam nadzieję, że zdobędę tytuł następnym razem. Do zobaczenia za rok - dodała Amerykanka. - Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do rozegrania tego turnieju. Od organizatorów, przez wolontariuszy i sędziów, po kibiców. Wspierali mnie przez cały tydzień, czym jestem zaszczycona.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Dodatkowo, w rozmowie z oficjalnym portalem Roland Garros, można przeczytać wypowiedzi na temat powrotu Coco Gauff do wysokiej formy. W turniejach na mączce osiągnęła dwa finały po serii niepowodzeń na nawierzchni twardej.
- Po prostu akcentuję wzloty i upadki. Czasami w sporcie trzeba znaleźć się na fali i płynąć z nią. Szczególnie w takim sporcie jak tenis, w którym wysoka forma przeplata się z chwilami słabości. Staram się przetrwać trudne chwile i wychodzić z nich mocniejsza. Czasami jeden lub dwa mecze wystarczą, żeby odzyskać pewność siebie - mówi topowa tenisistka rankingu WTA.
Finalistka z Madrytu i z Rzymu przystąpi do Roland Garros w roli jednej z głównych kandydatek do wygrania turnieju wielkoszlemowego.
- Nigdy nie byłam "dziewczyną od rankingów". Naprawdę, mocno chcę wygrywać w wielkim szlemie. Tata powtarzał mi, że punkty i rankingi przyjdą wraz ze szlemami. Jeżeli zostanę liderką rankingu, będę zadowolona, ale chcę, żeby to było w efekcie wielkiego zwycięstwa - zaznacza Coco Gauff.