W meczu drugiej rundy French Open Miomir Kecmanović przegrał 4:6, 6:3, 7:6 (7:2), 7:5 z Francuzem Quentinem Halysiem. Paryska publiczność robiła wszystko, by pomóc swojemu rodakowi i jednocześnie wyprowadzić jego rywala z równowagi.
Kecmanović nie gryzł się w język podczas pomeczowego wywiadu. Serb w mocnych słowach podsumował zachowanie kibiców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!
- Atmosfera była okropna do gry. To było naprawdę nieprzyjemne uczucie. Jemu to zapewne pomagało. Gdyby nie było kibiców, wszystko wyglądałoby inaczej - przekonywał.
Mecz rozgrywany był na korcie nr 14. Jest on znacznie mniejszy niż główne areny Rolanda Garrosa, jak słynne korty im. Philippe’a Chatriera czy Suzanne Lenglen. Zdaniem Kecmanovicia to dodatkowo utrudniało mu zadanie. Podkreślił, że niektórzy kibice zdecydowanie przekroczyli granicę.
- Tutaj jest to bardziej odczuwalne niż na innych kortach. Trybuny są blisko kortu, wszystko odbija się echem. Na większych kortach też by się słyszało, ale nie w takim stopniu i nie są tak blisko - nie mogą cię opluwać i wykrzykiwać w twoim kierunku. A mnie opluli. Rozumiem, że to zawodnik gospodarzy, w porządku, ale to już bezczelność. Jedni sobie z tym radzą lepiej, inni gorzej - podsumował.
Dodajmy, że Halys w trzeciej rundzie French Open zagra z Holgerem Rune. W świecie tenisa często podkreśla się, że widownia na Rolandzie Garrosie potrafi dać się we znaki graczom, których nie darzy sympatią. Na własnej skórze przekonał się o tym Kecmanović.