Ostatnie miesiące nie są łatwe dla Igi Świątek, ale polska tenisistka nie traci wiary w to, że jeszcze wróci na szczyt. Teraz rywalizuje w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Ten turniej wygrywała czterokrotnie, a w piątek zameldowała się w IV rundzie.
Jaqueline Cristian postraszyła naszą reprezentantkę w drugim secie. Ostatecznie wszystko dobrze się skończyło dla Igi, bo wygrała 6:2, 7:5. Tym samym sprawiła sobie prezent urodzinowy.
Świątek urodziła się 31 maja 2001 roku. W sobotę skończyła 24 lata. To już tradycja, że ten ważny dzień przypada w trakcie Rolanda Garrosa (poza edycją w 2020 r., przełożoną z powodu pandemii na jesień), a więc nie ma czasu na huczne świętowanie.
Na konferencji prasowej Polka została zapytana o upływający czas. Świątek nie ukrywała, że zaczyna odczuwać na własnej skórze, że staje się coraz starsza.
- W tym sezonie zaczęłam czuć różnicę. Wracamy co roku do tych samych miejsc i choć jestem jeszcze młoda, to trochę mi się zaciera, w którym roku, co się wydarzyło. W pierwszej części sezonu wszędzie gdzie byłam już wygrywałam. Przez to ciężko mi się wraca do tych miejsc z taką czystą kartą, bez oczekiwań. Nawet jeśli wygrałam gdzieś już kilka lat temu i to była inna historia, to pamiętam, że mogę wygrać i to przynosi oczekiwania - cytuje Igę PAP.
Iga Świątek jednak wciąż jest bardzo młodą tenisistką. Z pewnością dla niej najpiękniejszym prezentem będzie kolejne wygranie Rolanda Garrosa. Najpierw jednak w IV rundzie musi pokonać Jelenę Rybakinę, a spotkanie odbędzie się w niedzielę 1 czerwca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!