Korespondencja z Paryża Kamil Kołsut, WP SportoweFakty
Kluczowa dla losów meczu mogła być wskazówka dotycząca tego, aby Świątek przy returnie ustawiała się dalej. - Planem Wima (Fissette, trenera - przyp. red.) było, aby mnie przekonać, żebym czasami spróbowała. Nie byłam przekonana. Miałam w pamięci, że kilka lat temu, gdy zaczęłam grać bardziej agresywnie, poszły za tym zwycięstwa. Coaching na pewno mi w tym meczu pomógł, bo sama bym na to nie wpadła - przyznała.
Jednym z tych, którego wskazówki mogli podczas meczu z Rybakiną słyszeć widzowie, był specjalista od przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk. To on chociażby wskazywał, aby Świątek zwolniła grę. - Maciek czasami sam doradza, a czasami tłumaczy. Ma bardziej doniosły głos, a boksy są tutaj daleko. Wim czasem przekazuje mu, co ma powiedzieć, dzięki temu informacje do mnie dochodzą - wyjaśnia Świątek.
Iga Świątek pochwaliła rywalkę. Mamy odpowiedź Jeleny Rybakiny
Polka meczem z Kazaszką potwierdziła, że w tenisie - zgodnie z cytatem Rolanda Garrosa wybitym na elewacji stadionu Philippe-Chatrier - "zwycięstwo należy do najbardziej wytrwałych". Awansowała, choć przegrywała 1:6, 0:2. Świątek długo nie umiała odnaleźć na korcie siebie, a rywalka spisywała się doskonale. - Miałam wrażenie, jakbym mierzyła się z Jannikiem Sinnerem - mówiła później Matsowi Wilanderowi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Istne szaleństwo na ulicach po sukcesie Napoli
- Faktycznie, grałam na najwyższym poziomie. Wszystko się układało. Cieszę się, że byłam w stanie osiągnąć taki poziom, ale muszę utrzymywać go dłużej - odpowiedziała Rybakina, gdy poprosiliśmy ją o komentarz do wypowiedzi Świątek. Kazaszka chwaliła intensywność gry Polki, podkreślając, że "takie mecze budują pewność siebie". Przyznała też, że jej zdaniem kluczowym momentem spotkania był smecz w siatkę.
To był czwarty gem drugiego seta. Rybakina zaczęła mieć w nim problemy z podaniem, a zakończyła go wspomnianym błędem. Ten gem wzruszył jej pewność siebie, kolejny zaś zbudował Świątek. Polka objęła prowadzenie 3:2, choć wcześniej trzy razy - mając przewagę - popełniała podwójny błąd serwisowy. To był punkt zwrotny, gdy wstała z kolan. Odrobiła straty i w trzecim secie przystąpiła do zwycięskiej wymiany ciosów.
Iga Świątek wygrała, a tenis sprawiał jej przyjemność
- Potrzebowałam takiej wygranej, aby poczuć, że umiem zwyciężać pod presją i jestem w stanie odwrócić losy meczu, nawet gdy nie idzie. Nie wydaje mi się jednak, żebym grała źle. Obie grałyśmy dobrze i sprawiało mi to przyjemność - tłumaczyła Świątek. - Czekałam na okazje, bo trudno grać na takim poziomie, jaki pokazywała Jelena, cały czas. Cieszę się, że gdy się pojawiły, byłam na miejscu, aby je wykorzystać.
Mecz Świątek z Rybakiną był w niedzielę tym, na który czekał Paryż. Polka (wspólnie z Carlosem Alcarazem) trafiła na okładkę turniejowego dziennika pod hasłem: "Wygłodniali obrońcy tytułu". Miała przejść "test wiarygodności", zwłaszcza że w piątek oglądaliśmy ją - wedle "Roland Garros. Le Quotidien" - w "typowej dla siebie wersji z 2025 roku: momentami błyskotliwej, a chwilami - nieregularnej, zwłaszcza przy forehandzie".
Trybuny Philippe-Chatrier zaczęły się wypełniać już podczas otwierającego dzień meczu Jasmine Paolini z Eliną Switoliną, choć poprzedziła go noc, gdy Paryż nie spał. Sukces Paris Saint-Germain wstrząsnął metropolią. Ogniska radości wybuchały w całym mieście, a jego sercem okazała się XVI dzielnica, gdzie kompleks Roland Garros sąsiaduje z Parc des Princes, na którym transmisje finału Ligi Mistrzów śledziło 45 tys. widzów.
Ci, którzy nie zdołali nabyć wejściówki - ceny w dniu meczu sięgały 200 euro - ale chcieli przeżywać emocje wspólnie, grupowali się wokół stadionu wpatrzeni w telefony. Euforia oraz częstotliwość wystrzałów huku petard rosła z każdym golem, a pandemonium rozpętało się wraz z końcowym gwizdkiem. Paryż się rozkrzyczał, rozpłakał, roztrąbił. Pijani radością kibice wybiegli na ulice, otaczali samochody.
Słyszeliśmy, że jeśli PSG wygra, zapłoną samochody, a jeśli przegra - tym bardziej. Euforia znajdowała ujście w agresji, okrzykom i klepaniu w szyby wagonów towarzyszyło kopanie w drzwi. Pojawiły się komunikaty, że kursowanie większości linii metra zakłócają ludzi na torach. Noc przyniosła w Paryżu jedną ofiarę (20-letni motocyklista potrącony przez samochód), kilkunastu rannych policjantów oraz blisko 500 aresztowanych.
Iga Świątek bez wsparcia. Kibice na Roland Garros oniemieli
Miasto obudziło się więc na kacu, a tenis mógł być lekarstwem na trudną noc. Kiedy Świątek i Rybakina zaczynały drugiego seta, 15-tysięczne trybuny były właściwie pełne, ale kibice sprawiali wrażenie oniemiałych. Obrończyni tytułu nie mogła liczyć na przesadne wsparcie, z trybun dobiegały pojedyncze okrzyki "Iga", czasem z przedrostkiem "Allez" ("Jazda"), choć kort kipiał od emocji.
Świątek wygrała w Roland Garros 25. mecz z rzędu. Ostatnią zawodniczką, która podczas turnieju wielkoszlemowego pokonała Polkę w Paryżu, była Maria Sakkari. Nasza tenisistka w ćwierćfinale zmierzy się z Eliną Switoliną. - To zawodniczka, która walczy do ostatniej piłki i zawsze potrafi się wygrzebać z tarapatów - mówi Świątek. - Jej atuty to solidność i waleczność. Do wszystkiego dobiegnie. To będzie wyzwanie.
Wprawdzie już Rybakina obnażyła słabości Polki, ale w tym meczu wszyscy by zobaczyli ile jej brakuje do najlepszej tenisistki świat Czytaj całość