Jelena Rybakina znakomicie rozpoczęła pojedynek z Igą Świątek w czwartej rundzie wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Reprezentantka Kazachstanu w premierowej odsłonie rozbiła Polkę 6:1.
W II partii Rybakina prowadziła 2:0, by ostatecznie przegrać 3:6. W decydującym secie niżej notowana tenisistka również zaprezentowała się słabiej. Polka ostatecznie zwyciężyła w nim 7:5 i po zaciętym boju awansowała do ćwierćfinału imprezy w stolicy Francji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!
Na pomeczowej konferencji prasowej reprezentantka Kazachstanu wskazała, co mogło zmienić przebieg starcia. - Był taki moment. W drugim secie miałam woleja praktycznie na siatce, którego nie wykorzystałam. To był punkt zwrotny - stwierdziła.
- Iga wtedy zaczęła grać agresywniej, a ja byłam już w trudnej sytuacji. Fizycznie też zaczęłam tracić intensywność. Na początku byłam bardzo agresywna, ale później ona szybko wyszła na prowadzenie i ciężko było to odrobić - dodała Rybakina.
Podczas konferencji nie zabrakło również komplementów, skierowanych w kierunku Świątek. W końcu reprezentantka Kazachstanu przegrała z nią trzecie spotkanie w tym sezonie.
- Iga zmusza cię do gry na najwyższym poziomie przez cały czas. Ona cały czas cię naciska. Wiedziałam, że jeśli chcę wygrać, muszę być agresywna. Mimo to, w niektórych kluczowych momentach nie zaryzykowałam tam, gdzie powinnam. Grałam trochę zbyt pasywnie. Nawet w trzecim secie, gdy było 4:4, miałam szanse. Wyszłam na 5:4, ale potem znowu nie wykorzystałam okazji - podkreśliła tenisistka urodzona w Rosji.
Ćwierćfinałową przeciwniczką Polki została Elina Switolina. Ukrainka odprawiła 4. tenisistkę światowego rankingu WTA - Jasmine Paolini.