Ostatnie miesiące dla Huberta Hurkacza nie są zbytnio udane. Tak naprawdę w tym roku zanotował tylko trzy dobre występy - w turnieju w Rotterdamie, gdzie dotarł do półfinału, w Rzymie, gdzie zakończył swoją przygodę na ćwierćfinale, i w Genewie, gdzie minimalnie uległ w finale Djokoviciowi.
W poprzednim tygodniu nadeszły kolejne złe wieści. Polski tenisista wycofał się z turnieju na trawie z powodu kontuzji pleców. Jest ona na tyle poważna, że nie weźmie udziału także w zawodach Halle, w których w ubiegłym roku dotarł do finału. Do ostatniej chwili miał nadzieję na występ, jednak zrezygnował z gry dzień przed meczem pierwszej rundy. Straci 330 punktów i grozi mu wypadnięcie z czołowej 40. rankingu ATP.
Hurkacz ofiarą przeszłości? "Ślad na psychice"
Polak jest daleki od osiągania wyników w ostatnich sezonach. kiedy był w czołowej dziesiątce rankingu ATP. Do tego bardzo ważnym czynnikiem jest fakt, że już wcześniej opuścił część turniejów w pierwszej części sezonu z powodu kontuzji, a w tych, w których występował, prezentował się poniżej oczekiwań. W czym tkwi problem Huberta Hurkacza?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niezwykłe sceny w USA. Jak ona to wygrała?!
- W liczbie meczów. Hubert był taką osobą, która generalnie grała sporo spotkań w roku - ocenia finalista US Open w grze podwójnej Marcin Matkowski. Tłumaczy, że na tenisiście z Wrocławia odbiła się kontuzja kolana, którą odniósł w lipcu ubiegłego roku podczas występu w Wimbledonie.
- Częstotliwość grania po kontuzji była za mała. W zeszłym roku nie pojechał w ogóle na turnieje do Azji, w tym roku też nie nie wystąpił w kilku ważnych turniejach. Nie ma ciągłości, która dla niego była ważna - objaśnia nasz rozmówca.
Hurkacz w tym roku odpuścił chociażby turnieje rangi ATP 1000 w Miami oraz Monte Carlo. Do tego miał problemy zdrowotne.
- Ta kontuzja mogła zostawić ślad na psychice. Widzieliśmy niepokojące obrazki w ćwierćfinale turnieju w Rzymie, gdzie wydawało się, że nie może za bardzo biegać. Martwiliśmy się, że odnowiła się kontuzja, ale w następnym tygodniu w Genewie zagrał pięć meczów bez większych problemów - opowiada Matkowski.
To będzie przełom Hurkacza?
To właśnie wspomniany turniej w Genewie, zdaniem byłego mistrza, może być przełomem dla Huberta Hurkacza. Polak dotarł do finału imprezy rangi ATP 250. Po drodze pokonał chociażby jednego z czołowych tenisistów ostatnich miesięcy - Taylora Fritza, a w finale stoczył wyrównany bój z Novakiem Djokoviciem 7:5, 6:7(2), 6:7(2).
Nie przełożyło się to jednak na dobry występ w Roland Garros. Polak gładko przegrał już w pierwszej rundzie z brazylijskim 18-latkiem Joao Fonseką 2:6, 4:6, 2:6, który jest określany jako jeden z największych talentów współczesnego tenisa.
- Start w Genewie był bardzo dobrym pomysłem z perspektywy całego sezonu, ale przeszkodził mu na Roland Garros. Przyjechał do Paryża jeden dzień przed swoim starciem na turniej wielkoszlemowy i trudno mu się było dostosować. Może gdyby wygrał finał z Djokoviciem, to zagrałby na euforii, ale tak się nie stało. Fonseca to energiczny zawodnik, młody, którego nakręca gra kibiców. Brazylijczyk jest przyszłością tenisa - ocenia Matkowski.
Nie uważa również, żeby dobrym pomysłem na odwrócenie negatywnych wyników u Hurkacza była zmiana trenera. Nowym szkoleniowcem Polaka od kilku miesięcy jest Chilijczyk Nicolas Massu - były mistrz olimpijski.
- Nicolas Massu jest bardzo dobrym trenerem dla Huberta z tego względu, że jest bardzo energiczny. Często Hurkaczowi brakowało wsparcia z ławki. W tym wypadku to wsparcie ma. Szkoleniowiec stara się go pobudzać, co ważne dla takiego zawodnika, jak Hubert - dodaje były zawodnik.
Chwila prawdy dla Hurkacza
Teraz tenisiści przeniosą się na trawę, która jest ulubioną nawierzchnią Polaka. Z powodu kontuzji najprawdopodobniej wystąpi jednak tylko w Wimbledonie, w którym będzie startował jako tenisista nierozstawiony. Już w pierwszej rundzie będzie mógł trafić na Novaka Djokovicia, Jannika Sinnera czy Carlosa Alcaraza.
Sytuacja rankingowa to spore zmartwienie dla Polaka. Hurkacz potrzebowałby kilku naprawdę dobrych wyników w najbliższych miesiącach, żeby odzyskać swoją dawną pozycję w światowym tenisie. Czy realny jest jego powrót do czołowej dziesiątki rankingu?
- Stać go na powrót do czołowej dziesiątki. On wypadł z niej przez kontuzje. Gdyby nie uraz na Wimbledonie, to zupełnie inaczej ułożyła mu się druga połowa ubiegłego sezonu. Nie był w stanie bronić punktów w rankingu. Musi dopisać zdrowie, bo potencjał i umiejętności ma - podsumowuje Marcin Matkowski.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty