Organizatorzy Wimbledonu nie zmieniają stanowiska. Jak podaje agencja informacyjna TASS, Rosjanie i Białorusini - w tym Aryna Sabalenka - mogą wystąpić w turnieju tylko po podpisaniu deklaracji o neutralności. Bez tego nawet nie wejdą na teren obiektu. Zasady są dokładnie takie same jak w poprzednim roku.
Historia zaczęła się w 2022 roku, po inwazji Rosji na Ukrainę. Wtedy Wimbledon jako jedyny turniej wielkoszlemowy wyrzucił rosyjskich i białoruskich tenisistów z drabinki. Później organizatorzy wprowadzili "opcję B": możesz grać, jeśli zrezygnujesz z flagi i podpiszesz dokument.
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu
Co to oznacza? Zero związków z wojskiem, służbami i klubami typu CSKA. Zakaz finansowania z państwowych pieniędzy - nawet pośrednio. Do tego dochodzi lista zakazanych symboli: flagi, herby, wpisy w mediach społecznościowych, gesty i cytaty, które mogłyby sugerować poparcie dla wojny.
"Wimbledon znów narzuca rosyjskim tenisistom specjalne warunki. Dlaczego to robi?" - irytuje się serwis sport-express.ru. Dokument obowiązuje od wiosny 2023 roku i po raz trzeci z rzędu znalazł się w regulaminie turnieju.
"Warto dodać, że podobne restrykcje nie są stosowane wobec sportowców z Izraela czy innych państw, których działania również budzą kontrowersje. Rządy, które odmawiają wydania wiz mimo sportowego dopuszczenia, również nie ponoszą żadnych konsekwencji" - żalą się Rosjanie.
Turniej główny wystartuje 30 czerwca. Aryna Sabalenka w poprzedniej edycji nie brała udziału. Z Wimbledonu wycofała się tuż przed startem, ze względu na kontuzję barku. Jej najlepszy wynik to półfinał - w 2021 i 2023 roku.