Aryna Sabalenka nie miała łatwej przeprawy w drugiej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. Białorusinka zmierzyła się z Czeszką Marie Bouzkovą i zwyciężyła po zaciętej rywalizacji 7:6(4), 6:4.
Następnie tenisistka z Mińska udała się na konferencję prasową, a obecny był na niej dziennikarz portalu sport.pl - Dominik Wardzichowski. Ten postanowił zapytać Sabalenkę, czy zgadza się ze słowami Igi Świątek, że nawierzchnia trawiasta wyrównuje szanse i stąd tyle niespodzianek w tegorocznym turnieju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
- Nie wiem, czy tak jest... To zależy. Myślę, że trawa bardziej pasuje tenisistkom, które potrafią grać płasko, mają dobre czucie i slajs. Ich gra wtedy najbardziej zyskuje. Dla zawodniczek lepiej grających na mączce może być trudniej odnaleźć się na trawie. Nie powiedziałabym, że szanse są równe dla wszystkich. To kwestia nauczenia się gry na tej nawierzchni. Zdecydowanie trawa pomaga tym, którzy grają płasko - oceniła Białorusinka.
Następnie liderka rankingu zaczęła mówić konkretnie o naszej tenisistce. Jak się okazało, Sabalenka miała okazję śledzić spotkanie z udziałem Świątek (w I rundzie pokonała Polinę Kudermetową), o czym opowiedziała.
- Widziałam jej mecz - gra świetnie. Wygląda na to, że poprawiła się na trawie w porównaniu do poprzednich lat. Szczerze mówiąc, każdy ma tu swoją szanse - wyznała Białorusinka.
Oprócz tego podczas konferencji prasowej Sabalenka podkreśliła, że jest dumna ze swoich postępów. Jej zdaniem najbardziej poprawiła mentalne podejście, ale oprócz tego również slajs czy drop shot, co pomaga szczególnie w defensywie.
Świątek zmierzy się w II rundzie Wimbledonu z Caty McNally (USA). Z kolei Sabalenka w III rundzie trafiła na Brytyjkę Emmę Raducanu.