Czterech Polaków zagrało w jednym meczu. Siła braci Majchrzaków nie wystarczyła

Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Na zdjęciu od lewej: Szymon Kielan i Filip Pieczonka
Materiały prasowe / Invest in Szczecin Open / Na zdjęciu od lewej: Szymon Kielan i Filip Pieczonka

Adam i Kamil Majchrzak nie postawili mocnego oporu faworyzowanym Szymonowi Kielanowi oraz Filipowi Pieczonce. Konfrontacja zakończyła się po dwóch setach i 53 minutach grania.

W ostatnim meczu środy, na kortach twardych w Kozerkach, można było zobaczyć czterech Polaków. Było jasne, że tylko połowa z nich przejdzie do ćwierćfinału gry podwójnej. Na rozegranie meczu rodaków poczekali od wtorku, którego to dnia spotkanie wypadło z planu dnia.

Po jednej stronie kortu była braterska siła Adama i Kamila Majchrzaka, po drugiej wspólne doświadczenie w grze Szymona Kielana i Filipa Pieczonki. Faworytami byli ci drudzy, którzy osiągają w tym sezonie pozytywne wyniki. Z kolei bracia Majchrzakowie wystąpili razem tylko raz w Szarm el-Szejk w 2024 roku.

Pojedynek zakończył się po dwóch setach i 53 minutach grania. Szymon Kielan i Filip Pieczonka zwyciężyli 6:1 w pierwszej partii, która potrwała przez tylko przez 22 minuty. Ledwo piłka poszła w ruch, a faworyci oddalili się na prowadzenie 4:0. Dobrym podsumowaniem seta było jeszcze jedno przełamanie w ostatnim gemie.

ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku

W drugim secie braci Majchrzaków było stać na wygranie dwóch gemów. W samej końcówce meczu była odrobina walki, co nie zmieniło faktu, że Szymon Kielan i Filip Pieczonka byli wyraźnie lepsi 6:2. Sprawnie awansowali oni do ćwierćfinału w Grodzisku Mazowieckim.

Szymon Kielan i Filip Pieczonka zagrają w następnej rundzie z rozstawionymi z numerem drugim Joshuą Parisem i Marcusem Willisem. Będą jedynymi Polakami w ćwierćfinałach.

ATP Challenger Grodzisk Mazowiecki:

I runda gry podwójnej:

Szymon Kielan (Polska) / Filip Pieczonka (Polska) - Adam Majchrzak (Polska, WC) / Kamil Majchrzak (Polska, WC) 6:1, 6:2

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści