Monica Seles, 51-letnia legenda tenisa, dziewięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa, ujawniła, że trzy lata temu zdiagnozowano u niej miastenię - rzadką chorobę autoimmunologiczną powodującą osłabienie mięśni.
Jak przyznała w rozmowie z AP, choroba "w dużym stopniu wpływa na jej codzienne życie".
ZOBACZ WIDEO: Czegoś takiego nie przeżyłem. Spędziłem dzień z Radkiem Paczuskim
Pierwsze objawy pojawiły się, gdy grała rekreacyjnie z rodziną. - Zdarzało się, że nie trafiałam w piłkę. Mówiłam wtedy: "Widzę dwie piłki". To są objawy, których po prostu nie można ignorować - wspomina Seles.
Tenisistka po wizycie u neurologa dowiedziała się o diagnozie, później nawet suszenie włosów stało się dla niej wyzwaniem. - Żałuję, że wtedy nie miałam kogoś, kto opowiedziałby o tym tak jak ja dziś - dodała, wyjaśniając, że dziś współpracuje z firmą biotechnologiczną, by zwiększać świadomość choroby.
Kolejny cios
Dla Seles to kolejny ważny i trudny moment w życiu: po emigracji z Jugosławii do USA w wieku 13 lat, zdobyciu sławy i fortuny w wieku 16 lat, a także dramatycznym ataku nożownika w 1993 roku. - Przez cały czas trzeba się dostosowywać. Piłka leci w twoim kierunku w przeróżny sposób i trzeba się do niej dopasować - mówi, opisując swoje obecne podejście do życia i porównując je do meczów tenisa.
Kariera Seles przyniosła jej m.in. tytuł najmłodszej zwyciężczyni Wielkiego Szlema w historii po triumfie w Roland Garros 1990. Do 1992 roku zdobyła jeszcze osiem tytułów, a tylko porażka z Steffi Graf w finale Wimbledonu powstrzymała ją przed zdobyciem kalendarzowego Wielkiego Szlema.