Rosjanin tak się tłumaczył po skandalu. "To jego problem"

Danił Miedwiediew szybko zakończył swój udział w US Open. Mistrz nowojorskiej imprezy z 2021 roku przegrał w meczu otwarcia po pięciosetowej walce z Benjaminem Bonzim. Francuz powtórzył tym samym wyczyn z Wimbledonu, a były lider rankingu ATP poniósł czwartą wielkoszlemową porażkę z rzędu.

Spotkanie to było pełne kontrowersji. Bonzi mógł wygrać w trzech setach, nawet serwował na mecz przy stanie 5:4 i przewadze w gemie. Francuz zepsuł pierwsze podanie i w tym momencie jeden z fotografów postanowił zmienić miejsce. Sędzia przyznał Bonziemu pierwszy serwis, co wywołało oburzenie Miedwiediewa. Rosjanin wdał się w dyskusję, publiczność stanęła po jego stronie, a wrzawa przełożyła się na kilkuminutową przerwę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Legenda na ekskluzywnych wakacjach. Pokazał nagrania

Były lider rankingu ATP odniósł się do tej sytuacji podczas konferencji prasowej. - Nie byłem zły na fotografa. Nie sądzę, żeby wydarzyło się coś szczególnego. Pomogło mi to wrócić do gry. Byłem zdenerwowany decyzją sędziego głównego - skwitował.

Nawiązał również do zachowania kibiców na trybunach. - W pewnym momencie poprosiłem fanów o zaprzestanie protestów, ale nie zrobili tego. Niewiele więcej mogłem więc zrobić. Była sześciominutowa przerwa, ale Bonzi miał moment, w którym mógł zaserwować, a potem jakiś facet zagwizdał i mu się nie udało. To jego problem - podsumował Miedwiediew.

29-latek uznał przy okazji, że (oprócz zniszczenia rakiety po zakończeniu meczu) nie zrobił nic złego na korcie. - To nie ja opóźniałem mecz, to byli kibice. Rzucałem w nich gestami serca, bo je kocham. Kocham Nowy Jork. Oni zrobili robotę, ja nic nie zrobiłem i naciskali na mnie, żebym wrócił do gry - stwierdził wprost.

Rosjanin zapytany o to, jakiej grzywny się spodziewa, nie potrafił odpowiedzieć. Odniósł się jednak do sytuacji, która miała miejsce podczas tegorocznych zmagań w Indian Wells. Za podobne zachowanie Amerykanin Reilly Opelka otrzymał grzywnę w wysokości 80 tys. dolarów. Były lider rankingu ATP podejrzewa, że może dostać podobną karę.