Choć Iga Świątek wygrała cztery z sześciu meczów z Jekateriną Aleksandrową, przed poniedziałkowym meczem IV rundy US Open spodziewaliśmy się naprawdę ciężkiej przeprawy. Każde poprzednie spotkanie, nawet jeśli kończyło się triumfem Polki, kosztowało ją mnóstwo wysiłku.
Na dodatek w Nowym Jorku spotykała się z Rosjanką będącą w bardzo wysokiej formie, która w trzech poprzednich starciach straciła jedynie 10 gemów.
Jednak tylko początek meczu układał się według tego scenariusza. Po serii wyrównanej gry, w której Rosjanka imponowała szybkimi uderzeniami czy dobrym serwisem, przy wyniku 3:3 doszło do kluczowej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: Jest pomysł niezwykłej walki. Lampe będzie się bić z... Gortatem?
Przy szansie na przełamanie dla Świątek Rosjanka popełniła wręcz kuriozalny błąd przy siatce, przez co straciła swoje podanie. Ale nie tylko - w tym momencie rozpoczął się jej koniec w całym turnieju.
Druga tenisistka światowego rankingu natychmiast poczuła krew i po zaledwie kilku minutach było po secie. W jego końcówce pojawiły się oznaki wielkiego zdenerwowania Aleksandrowej, gdy przy swoim serwisie prowadziła 40:15. Wtedy jednak posypała się mentalnie - pojawił się podwójny błąd, a po chwili Świątek zakończyła partię.
Wściekła Rosjanka zaczęła okazywać frustrację, wykrzykiwać swoje emocje. Nie wiadomo jednak, do kogo miała pretensje.
W drugim secie oglądaliśmy już pełną kontrolę ze strony polskiej gwiazdy, która całkowicie przejęła inicjatywę na korcie. Nie spieszyła się, nie chciała za wszelką cenę kończyć akcji szybko. A długie wymiany były wodą na młyn dla Polki. W odpowiednich momentach przyspieszała, doprowadzając rywalkę na skraj rezygnacji.
Aleksandrowa coraz częściej rozkładała ręce, jak choćby w czwartym gemie drugiego seta po kapitalnym backhandzie wzdłuż linii w wykonaniu Świątek. 31-latka tylko kręciła głową z niedowierzaniem, że jest tak nokautowana.
To był siódmy mecz obu tenisistek i żaden z wcześniejszych nie wyglądał tak rewelacyjnie dla Polki. W drugiej partii oddała przeciwniczce tylko jednego gema.
Po ostatniej akcji w oczach Rosjanki komentatorzy TV dostrzegli łzy. I faktycznie było widać, że gdy schodziła do szatni, była wręcz załamana. Nie mogła się powstrzymać i zahamować tak emocjonalnej reakcji. Nasza tenisistka wybiła jej tenis z głowy. Dosłownie.
Nasza tenisistka zaprezentowała kapitalny, równy tenis, deklasując czołową tenisistkę świata. Ćwierćfinał US Open 2025 stał się faktem. A po takim spotkaniu, które trwało zaledwie 64 minuty, musimy mieć rozbudzone apetyty.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty