"Chcecie, żeby jakiś zawodnik umarł?". Burza w świecie tenisa, Świątek mówi jasno

Getty Images / Wang He  / Na zdjęciu: pomoc udzielana Katerinie Siniakovej podczas WTA Wuhan
Getty Images / Wang He / Na zdjęciu: pomoc udzielana Katerinie Siniakovej podczas WTA Wuhan

Tenisiści coraz częściej zmuszani są do nadludzkiego wysiłku w ekstremalnych warunkach. Iga Świątek mówi otwarcie, że niedługo może będzie musiała opuszczać turnieje, a zawodniczki przedwcześnie kończą sezon. Czy światowy tenis doszedł do ściany?

- Dlaczego ATP nie ma żadnych zasad dotyczących upału. Chcecie, żeby jakiś zawodnik umarł na korcie? - grzmiał Holger Rune podczas meczu z Ugo Humbertem na turnieju ATP 1000 w Szanghaju. Duńczyk słaniał się na nogach i wyglądał, jakby miał za chwilę zemdleć, więc poprosił o przerwę medyczną.

Tego dnia w Szanghaju aż trzy spotkania zakończyły się przedwcześnie, bo zawodnicy nie byli w stanie kontynuować gry. Warunki były ekstremalnie ciężkie, ponad 30 stopni, wysoka wilgotność i palące słońce. Organizatorzy nie zdecydowali się jednak na przerwanie gry, mimo że zdrowie zawodników było zagrożone.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Polacy już w kraju. Grbić nie ukrywał rozczarowania

Kibice w Szanghaju byli świadkami dramatycznych scen na meczu Jannika Sinnera. Niedawny lider rankingu ATP podczas meczu w Szanghaju potrzebował pomocy fizjoterapeuty, żeby w ogóle zejść z kortu. Był tak zmęczony, że nie mógł ustać na nogach.

Podobne problemy wystąpiły podczas turnieju w Wuhan, gdzie rywalizowały kobiety. O wszystkim opowiedziała Magdalena Fręch, która w trzeciej rundzie przegrała z Laurą Siegemund 4:6, 6:7(2).

"Czasami żałuję, ale nie jestem maszyną. Chociaż mam wrażenie, że organizatorzy tak nas traktują wyznaczając plan gier. Grając trzy dni z rzędu w godz. 13-16, w ekstremalnych warunkach, niestety odbiło się na to moim zdrowiu, które zawsze stawiam sobie na pierwszym miejscu. Granie w 36 stopniach przy smogu, nagrzanym betonie oraz ekstremalnej wilgotności jest do zaakceptowania, jeśli nie przytrafia się codziennie" - alarmowała Polka.

"Kumulacja tego wysiłku niesie za sobą niestety konsekwencje. Czegoś takiego jak wczoraj jeszcze nigdy nie czułam, pomimo paru lat spędzonych na tourze. Obezwładniający brak energii i ciągła walka negatywnych myśli, które próbowały powstrzymać mój organizm przed kolejnym wysiłkiem. Trafienie piłki w kort było wielkim wyzwaniem. To już nie jest mecz tenisowy tylko walka o przetrwanie!" - pisała Fręch na Instagramie.

Tenisistki narzekają. Oto największy problem

W 2009 roku liderka ówczesna liderka światowego rankingu Serena Williams zagrała 62 mecze. Dla porównania w tym roku Iga Świątek wystąpi najpewniej w około 80 spotkaniach i do tego skończy sezon tydzień później niż Amerykanka. Różnica więc jest spora. Najlepsi mężczyźni grają jeszcze więcej, bo po ponad 80 starć w sezonie. Ta liczba na przestrzeni dwóch dekad pozostaje jednak w miarę stała.

- Z tymi wszystkimi obowiązkowymi zasadami, zrobiono z tego dla nas istne szaleństwo. Nie sądzę, żeby jakakolwiek topowa zawodniczka była w stanie zagrać we wszystkich turniejach. Po prostu nie da się tego zmieścić w harmonogramie - mówiła Świątek podczas turnieju w Pekinie. Uczciwie przyznała, że być może w kolejnych latach będzie musiała zrezygnować z kilku obowiązkowych turniejów.

Ale nie sama liczba meczów jest problemem, lecz liczba turniejów obowiązkowych. W 2009 roku było ich łącznie osiem (cztery turnieje wielkoszlemowe oraz cztery turnieje wtedy nazywane Premier Mandatory). W 2025 roku jest ich aż... 20 (cztery wielkoszlemowe, wszystkie 10 turniejów rangi WTA 1000 oraz sześć rangi WTA 500). W przypadku tych ostatnich władze światowego tenisa się zlitowały i pozwalają zawodniczkom wybrać turnieje, które najbardziej im odpowiadają.

Sezon kobiet w ostatnich latach wydłużył się ze względu na coraz większą liczbę turniejów w Azji Wschodniej. Nowi organizatorzy wykładają spore pieniądze, co pozwala zarobić, ale w konsekwencji sezon jest znacznie dłuższy. A z udziału w turnieju nie możesz sobie tak po prostu zrezygnować.

- WTA potrzebuje większego finansowania, ale nowi gospodarze, którzy wykładają spore pieniądze, wymagają najlepszego produktu. A tym produktem są czołowe zawodniczki świata - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Marcin Matkowski, były tenisista i finalista US Open w grze podwójnej.

- Stąd wynika coraz większa liczba turniejów obowiązkowych. Zawodniczki podnoszą właśnie ten problem. Nie mogą one sobie dowolnie planować sezonu i układać kalendarza, tylko jest coraz większa liczba turniejów, w których są zmuszone grać. Tego jeszcze parę lat temu nie było - dodaje były zawodnik.

Warto podkreślić, że Świątek nie jest zresztą jedyną zawodniczką, która bije na alarm. Narzekała też Coco Gauff czy Carlos Alcaraz. Sezon przedwcześnie zakończyły już Daria Kasatkina i Elina Switolina.

- Trochę tego nie rozumiem, bo sporo się mówi o luce płacowej w tenisie pomiędzy mężczyznami i kobietami. I to jest prawda. Teraz jednak pojawiło się sporo pieniędzy z Azji, przez co te turnieje są dłuższe, w niektórych miastach pojawiły się nowe. Żeby zarabiać, trzeba jednak w nich grać - opowiada Matkowski.

I w swojej opinii nie jest jedyny. Są czołowi tenisiści, którzy nie widzą problemów w zbyt napiętym harmonogramie. Do takiej grupy należy mistrzyni olimpijska Qinwen Zheng, ale także Novak Djoković czy Jannik Sinner.

Nie chodzi o większą liczbę meczów? To może być przyczyną kontuzji

Warto zauważyć jeszcze jeden aspekt. Wiele turniejów rangi 1000 zarówno u kobiet jak i u mężczyzn ma 96, a nie 64 uczestników. Obserwatorzy także w tym upatrują kolejnych problemów. Nasz rozmówca jest jednak innego zdania.

- Wydłużeniu uległy także turnieje rangi 1000. Poszerzono liczbę uczestników z 64 do 96, co oznacza dodatkową rundę. Te turnieje zostały jednak rozciągnięte w czasie. Wcześniej w grze pojedynczej często trzeba było rozegrać sześć spotkać w tydzień, teraz często ma się na to około 1,5 tygodnia - tłumaczy Matkowski.

Problem jednak w tym, że przy zwiększeniu liczby największych turniejów i ich wydłużeniu nie ma przestrzeni na przekładanie meczów czy ich odwoływanie. I to powoduje sytuacje takie, jak w Szanghaju czy Wuhan, gdzie tenisiści są zmuszeni grać dzień po dniu w ekstremalnych warunkach.

Organizmy tenisistów są tak wyeksploatowane, że nietrudno o kontuzje, których jest coraz więcej. Nasz rozmówca tłumaczy jednak, że problem nie leży tylko w napiętym kalendarzu.

- Kontuzji jest więcej, ale długi kalendarz wcale nie musi być jedynym powodem. Jednym z nich są na przykład coraz twardsze korty, które mogą być obciążające dla tenisistów i tenisistek - tłumaczy nasz rozmówca.

Czy w takim razie istnieje nadzieja dla czołowych tenisistek i władze WTA zdecydują się zmniejszyć liczbę turniejów obowiązkowych? Matkowski w tej kwestii nie pozostawia złudzeń.

- Nie przewiduję, że w przyszłości nastąpią zmiany w kobiecym kalendarzu. W męskim ta dyskusja odbyła się już kilkanaście lat temu, ale niewiele z niej wynikło. Pewnie tak będzie w przypadku kobiet - podsumowuje Marcin Matkowski.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (24)
avatar
Shining
14.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
4
Odpowiedz
Coś nam Jadzia znowu kombinuje. 
avatar
kasja
14.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
6
Odpowiedz
Trudno już się to czyta . To niech zakończą karierę. 
avatar
Adamus Anchor
14.10.2025
Zgłoś do moderacji
13
12
Odpowiedz
Przecież nie musi brać udziału w każdym turnieju. 
avatar
observer2
14.10.2025
Zgłoś do moderacji
7
0
Odpowiedz
Pani Igo oraz wszyscy pozostali wielcy i nawet Ci mali tenisiści:
- macie sporo kasy
- jest Was też niemała ,,społeczność,,
- załóżcie swoją niezależną solidarność , jako związek NTZ, bo na kr
Czytaj całość
avatar
Slavomir.11
14.10.2025
Zgłoś do moderacji
24
17
Odpowiedz
Super kiedyś grały bez fizjo i klimy i latały byle czym i nie narzekały a niech sobie magdusia przypomni ilość itf w jakiej potrafiła brać udział żeby coś uciułac ,takie narzekanie teraz banano Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści